
"Stało się! Bogu dzięki, stało się!" - ten cytat Rozalii Kiepskiej najlepiej opisuje tzw. "Akcję Północ". Wczoraj w nocy rząd Donalda T. odpowiedział na zarzuty Prezesa Kaczyńskiego. Lemingi i autorytety odetchnęły z ulgą!
To, że musieliśmy czekać na tą odpowiedź niemal tydzień mówi samo za siebie - "Zielona wyspa trwa", a wszystkie czarnowidztwa Kaczyńskiego to mijanie się z prawdą, manipulacje i kłamstwa. Najbardziej rozbawiły mnie dwa rządowe tłumaczenie:
1.) Polskie autostrady kosztują 9,6 mln euro za kilometr, a średnia unijna to 10 mln. Mało tego, w Austrii średnia cena to ponad 12 mln euro za kilometr. Jestem tylko naiwnym magistrem geologii, ale zastanawia mnie jak duże wymagania płacowe musi mieć nasza rodzima siła robocza i jak drogie muszą być w Polsce materiały budowlane? Czy nasze autostrady też biegną przez góry bądź powstają na terenach o niesprzyjającym ukształtowaniu terenu? Poza tym jakim cudem mogło upaść tyle firm budowlanych zatrudniających tysiące robotników oraz jakim jeszcze większym cudem mogło dojść do dnia dzisiejszego do niewypłacenia pieniędzy podwykonawcom? To na pewno nie wina rządu! Rząd nie podpisywał umów, Rząd nie sprawdzał kondycji finansowych firm startujących do przetargów, Rząd nie delegował państwowego inspektoratu do kontroli i odbioru poszczególnych odcinków dróg etc. Rząd jest niewinny, a Kaczyński kłamie!
2.) O tym, że Kaczyński nie wie, jakie jest PKB Gabonu przypominać nie trzeba, ale że "kłamie" o poziomie polskiego bezrobocia, to już gruba przesada! Podczas sejmowej debaty mówił o 14,6% bezrobotnych. "Według GUS bezrobocie w styczniu wyniosło 14,2 %, a według szacunków MPiPS w lutym 14,4 %, a więc jest nieco niższe od podanego. Według Eurostatu bezrobocie w Polsce odpowiada średniej unijnej i wynosi 10,6 proc."
Obecnie mamy połowę marca i ciągłe informacje o kolejnych zwolnieniach, ale Kaczyński na pewno kłamie.
Czytając wszystkie pozostałe pierdoły chciałem nawet je dzisiaj obnażyć całościowo, ale chyba to, co na dzisiaj przygotowałem będzie bardziej interesujące.
Jak wiele osób w naszym społeczeństwie zadaje sobie dzisiaj pytanie: kto jest właścicielem polskich obligacji, czyli de facto kto trzyma w ręku polski dług? Jakby się nie chciało spojrzeć na wszystkie liczby i wskaźniki, to obserwujemy bardzo szybki wzrost zadłużenia zagranicznego. Ile ono wynosi obecnie chyba nawet sam Vincent nie wie. Jaka jest jednak recepta walki z tym problemem? Według ministra finansów najlepsze będzie sprzedawanie polskiego długu za granicę, ponieważ jest on tam chętnie kupowanym "towarem", "dobrem" ze względu na swoje dobre oprocentowanie.
Pieniędzy na spłatę wszystkich naszych rat (kredytów państwowych) po prostu brakuje, dlatego żeby spłacić aktualne raty, a minister Rostowski robi wszystko, żeby pieniądze co miesiąc były na czas, bez przerwy rośnie koszt obsługi zadłużenia zagranicznego oraz zadłużenia krajowego. Nie trzeba przecież być geniuszem, żeby zdać sobie sprawę, że zadłużenie krajowe jest niemalże w całości w kieszeniach banków, które są zagraniczne. I koło się zamyka, a Polska coraz bardziej uzależnia od niepolskich ośrodków decyzyjnych, ponieważ jeśli polskie zadłużenie jest w rękach zagranicznych, to nasz kraj musi przecież spełniać te warunki, które zagranica nam narzuca.
Oczywiście pojawią się tu głosy oburzonych, że przecież nie jest tak źle, że przecież nie przekraczamy naszych konstytucyjnych progów zadłużenia, że to wszystko dzięki Rostowskiemu, który swoją "kreatywną księgowością" ratuje kraj przed recesją. Wiele razy spotykałem się z takimi wypowiedziami. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć, dlaczego nie przyjmują oni do wiadomości, chyba jednego z podstawowych faktów: skoro dzięki "kreatywnej księgowości" można tak manipulować liczbami, to dlaczego niby przy jej pomocy nie można jeszcze bardziej zwiększać zadłużenia?
Możemy przecież wypuścić jeszcze więcej obligacji. Przecież geniusze z PO wpadli na doskonały pomysł, żeby do naszego PKB, którym wszyscy tak się podniecają, jakby naprawdę było czym, doliczyć dochody z tak zwanej szarej strefy, czyli prostytucji, przemytu, handlu narkotykami itd. Skoro mogli sobie pozwolić na taki manewr Grecy, to nie możemy być gorsi, a co?
Ile wzrósłby nasz PKB, gdybyśmy doliczyli do niego szarą strefę? 5%? 10%? Może więcej... Spokojnie oddaliłoby to limity konstytucyjne.
Pominę już cały tragikomiczny aspekt tej... no właśnie czego? Sztuczki? Zagrywki? Propozycji? Nie wiem... Wiem za to jedno - Rostowski ma za zadanie brać jeszcze więcej pożyczać, a przez to jeszcze bardziej uzależniać nasz kraj od zagranicy.
Jeżeli ktoś uważa, że tak nie jest, że jesteśmy mistrzami polityki zagranicznej, bo mamy w UE Buzka i Lewandowskiego to chciałbym przypomnieć jeden mało znany, ale jednak istotny aspekt, który idealnie odzwierciedla polską politykę zagraniczną:
W dniu, w którym wybierano Hermana Van Rompuya na Przewodniczącego Rady Europejskiej, premier Donald Tusk i minister Mikołaj Dowgielewicz na Okęciu o 9.00 rano, odlatując do Brukseli oświadczyli, że są przygotowani na niezwykle ciężkie, długotrwałe, nawet kilkudniowe negocjacje i będą najtwardziej jak się da stali na swoim stanowisku. O godzinie 14 było już po wszystkim.
Nasi herosi nie zostali nawet o czymkolwiek poinformowani. Decyzja została wcześniej podjęta, a oni mieli tylko formalnie i oficjalnie ją zatwierdzić. Taka jest skala obecności Polski we wszystkich podejmowanych decyzjach w tych miejscach i w tych sprawach, w których w rzeczywistości coś się rozstrzyga. Mimo tego, że te wszystkie procedury są niejasne, mimo że wszystko odbywa się w sposób zakulisowy, to nasze orły dalej w to brną i dalej cieszą się z każdego niemalże szczerego poklepania po plecach.
PS. Dziś wybrano nowego Ojca Świętego - Franciszka. Niedługo odbędzie się uroczystość powitalna, na którą zostaną zaproszeni między innymi najważniejsi politycy. Zakładam, że takie zaproszenie otrzyma również Donald Tusk. Mając w pamięci jego słowa: "Nasz rząd nie będzie klękał przed księdzem" będę protestował, jeśli teraz pojedzie on klękać przed Papieżem - Biskupem Rzymu - formalnie jednak - księdzem. A jeśli już to zrobi, to niech się wytłumaczy z tamtych słów i tego dlaczego jednak ich nie przestrzega.
Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie
Mógłbym kpić sobie i wymyślać nowe sposoby opodatkowania, ale sprawa jest zbyt poważna, ale do meritum! Jakby to było jeszcze 9,6mln euro za kilometr autostrady to byłbym szczęśliwy, naprawdę. Tyle to może wynika z wstępnych kosztorysów nieuwzględniających poprawek i innych kwestii związanych z renegocjacją.
OdpowiedzUsuńNajłatwiej byłoby policzyć ile poszło na budowę autostrad np. przez 5lat i podzielić przez ilość powstałych kilometrów. Pewnie wyjdzie z 2 razy drożej. Inna sprawa, że te autostradki pękają jakbyśmy byli w strefie silnej tensji.
Do tego jeszcze najtańsza siła robocza w Europie, powierzchnia kraju równa jak stół, czego chcieć więcej.
pozdro
Pękają, bo geniusze zastosowali włoską technologię :) zresztą któż mógł przewidzieć, że w Polsce mogą być mrozy? chociaż w sumie jak się tak zastanowić, to wychodzi na to, że walka z ociepleniem klimatu została wygrana, a pękające z mrozu autostrady są tego najlepszym i najdroższym dowodem. Donald T. powinien niczym Al Gore otrzymać "Pokojową Nagrodę Nobla" :)
UsuńA tak zupełnie poważnie - to, że mamy w naszym kraju do czynienia z gigantyczną skalą marnotrawstwa i jeszcze większą skalą przyzwalania na to marnotrawstwo jest faktem oczywistym i nie tylko nasze "autostrady" tego dowodzą.
Przecież, gdyby jakaś osoba prywatna umówiła się z firmą na budowę domu lub cokolwiek innego, za np. 300 tys zł, a właściciel firmy przyszedł i powiedział: Dom stoi, należy się milion zł, czyli 700 tys zł dopłaty, do kogoś takiego pozwałoby się do sądu! W normalnym kraju na pewno osoba prywatna wygrała by taki proces.
A w Polsce? Stadiony kosztują kilka razy więcej niż powinny kosztować, drogi kosztują kilka razy więcej niż powinny kosztować, ponad milionowe premie dla odpowiednich ludzi, że straty są takie, bo mogły być większe i nic się nie dzieje itd.
Rząd powołuje się na Eurostat jeśli chodzi o poziom bezrobocia. Ten sam Eurostat podaje, że Polska jest 4 od końca jeśli chodzi o średnią wysokość zarobków w UE. A przecież wg GUS zarabiamy średnio około 3500 zł miesięcznie (brutto), tj. 10500 euro rocznie! Ręce kurwa opadają.
I nie zgadzam się z wczorajszym wpisem red. Janeckiego - kłamstwa i manipulacje rządu trzeba nagłaśniać i piętnować, a przechodzić obok nich obojętnie ze stwierdzeniem, że na taką propagandę i tak nie ma rady.
Pytanie odnośnie PKB - jak myślisz, czy Vincent zastosuje wariant grecki i doliczy "szarą strefę" do PKB?
Pozdrawiam!
PS. Wg Eurostatu średnioroczne zarobki w Polsce to 5400 euro. Chodziło mi o to, że w przypadku bezrobocia GUS nie ma racji, a w przypadku zarobków już tak i owszem.
UsuńPrzepraszam za niedopowiedzenie :)
Pozdrawiam
A jak Eurostat mówi, że Polska ma zadłużenia 57proc. pkb to mówi prawdę czy nie? pamiętam jak ostatnio u Pospieszalskiego gadał Rosati, że pakt fiskalny to nic takiego, że to przeniesienie unijnego prawa na grunt krajowy, bo to kraje nie przestrzegały, bo tych wymogów nie było w konstytucji krajowej itd. No to ja się kurwa pytam: czy tych debili z PO to jakiś ułom robił? No bo jak mamy te progi w konstytucji, które będzie teraz trzeba przestrzegać i eurostat policzy to się rostowski posra!! będzie mógł mieszać przekładać, ale i tak eurostat policzy swoje.
Usuńvincent do pkb pewnie doliczy zagranice. ale tak poważnie to już niedługo to nie będzie jego zmartwienie i chyba on to też czuje.
pozdro
A daj spokój z tym paktem fiskalnym. Donald T. i Radosław S. powiedzieli przecież, że tylko podpisując ten pakt mogli "usiąść przy stole".
UsuńTylko takie oszołomy jak my alarmują, że podpisano także jakiś dodatkowy protokół, który przewiduje kwestie nakładania przez Trybunał Konstytucyjny kar na kraje, które nie będą przestrzegać reguł gry związanych z tym całym paktem. Mało tego, kurwa. Donek zgodził się również na kary, które mogą być na nas nałożone nawet jeśli nie należymy do paktu, bo nie jesteśmy (póki co) w strefie euro.
Tusk jest bardzo dumny, że wszedł do "pierwszej ligi", w której nie ma prawa głosu. Warto dlatego było zrezygnować z suwerenności gospodarczej i budżetowej kraju na rzecz nowych, ale za to europejskich potworków, które odtąd będą pełnić formalną władzę nad naszymi pieniędzmi.
A odnośnie jeszcze Eurostatu - co na to lemingi i autorytety moralne? Wierzą w dane o bezrobociu i stawiają Eurostat na ołtarzach, a całkowicie wypierają pozostałe m.in. przytoczone przez nas dane?
Pozdrawiam
możemy siedzieć przy stole i dzięki temu będziemy znać ustalenia a Czesi nie. Będą musieli się nas pytać. Te nędzne parę groszy to nic w porównaniu z dumą którą będziemy mogli zamanifestować wobec południowych sąsiadów. Ahh już teraz mnie roznosi;) Wydając tyle pieniędzy na bzdury czuje się jak bogacz. nie to co tam biedne pepiki co pożydziły grosza. Stać Nas kurwa!!! Stać nas do tego stopnia, że mirabelki na polach gniją i szczaw usycha. Wiesz co? Pierdolmy te dopłaty to będziemy w jeszcze wyższej lidze. tacy do przodu, że za raz zemdleje z dumy.
Usuńz lemingami i eurostatami to jest jak z amerykańskimi naukowcami. obśmiać ich można łatwo, ale w razie czego się na nich powołują. ot taki paradoks. Poza tym wiesz, że jak przeciętnemu człowiekowi podasz neutralny materiał bez komentarza to ma problem z interpretacją? jak w tele powiedzą eurostat-eurosrat to będzie hihihih ale jak powiedzą eurostat europejski instytu bleble z między narodowymi naukowcami w oparciu o specjalistyczne analizy blabla. no to nie ma bata.
pozdro