poniedziałek, 20 maja 2013

Piaskownica

http://m.natemat.pl/e22ca1120d0a535cc433141f910f80a1,750,470,0,0.jpg

Każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie codziennie jest coraz bardziej uświadomiony jak wielkie prymitywy rządzą nami. Są oni tak przewidywalni jak kolejne odcinki "Mody na sukces" czy też kolejne książki Dana Browna. Wystarczy spojrzeć na te tępe i niewyraźne buźki ministrów, którzy muszą się tłumaczyć z kolejnych afer i przekrętów, których przecież w Tuskolandzie zostały zlikwidowane albo za które odpowiada Kaczyński i PiS. Wystarczy spojrzeć na te błędne i wręcz, chciałoby się napisać, załgane spojrzenia oraz sztuczne, wymuszone, wytrenowane uśmiechy, cyniczne miny, posłuchać cwaniackiego języka i... Zresztą po co to wszystko wymieniać. Każdy przecież widzi jak jest, tylko że niektórzy mają zbyt wiele do stracenia, żeby to przyznać, dlatego za wszelką cenę muszą bronić tej błazenady.

O tych ludzi właśnie dzisiaj mi chodzi. Kiedyś Ludwik Dorn (za Aleksandrem Sołżenicynem) nazwał ich wykształciuchami. Dzisiaj natomiast są oni nazywani lemingami i/lub pelikanami. Pojawienie się tej jakże licznej grupy w naszym społeczeństwie w mojej ocenie zachwiało, powiedziałbym, swoistą ekologią społeczną. Dlaczego?

W normalnym ludzkim świecie, a za taki uważamy Zachód, czymś normalnym, wręcz naturalnym jest przechodzenie człowieka przez wiek dziecięcy, przez wiek młodzieńczy, średni, dojrzały i na końcu przez starość. W Polsce natomiast, a zwłaszcza wśród przedstawicieli lemingów coś się zmieniło. Bez względu na wiek, niezależnie czy mamy do czynienia z osobą młodszą, czy starszą można odnieść wrażenie, że na bardzo wielu płaszczyznach życia zatrzymali się oni w rozwoju. Można wręcz powiedzieć, że istnieje jakaś luka, przerwa rozwojowa lub swego rodzaju pustka pokoleniowa między wiekiem dziecięcym a starością.

Pokolenie lemingów nie dojrzało, nie może dojrzeć i nigdy nie dojrzeje, ponieważ nie przeszło przez fazy naturalnego rozwoju, a zatrzymało się na wieku dziecięcym. Biologicznie i fizycznie lemingi wyrosły i dojrzały, jednak umysłowo, mentalnie, psychicznie wciąż są na wieku dziecięcym.

Lemingi są pokoleniem dzieci. Dzieci, które wciąż się bawią i szukają nowych zabawek. Dzieci, które nie czują odpowiedzialności ani za siebie samych, ani za rodzinę, ani za otoczenie, ani za swoje złe czy też dobre czyny. W razie czego przecież rodzice pomogą wszystko załatwić. W razie czego coś się wykombinuje. A teraz trzeba żreć, chlać, dupcyć i spać, a w między czasie zajrzeć na fejsa, obejrzeć film, pograć na najnowszym PlayStation etc.

Dlatego właśnie dzisiejszy post zatytułowałem "Piaskownica". Lemingi siedzą bowiem cały czas w takiej wielkiej, społecznej piaskownicy. Piaskownicy, którą charakteryzują prymitywne zabawy, prostackie żarciki oraz ordynarne i chamskie dowcipy. Wystarczy posłuchać trochę języka, którym się posługują, obejrzeć tak namiętnie oglądane przez nich programy telewizyjne. Wystarczy w końcu spojrzeć na tych, którzy nami rządzą - na te duże dzieci ze zmarszczkami, które kierują się prymitywnym instynktem przetrwania do następnego dnia.

Nie chciałbym tutaj kogokolwiek urazić, bo chyba każdy zna opisany przeze mnie problem i każdy spotkał się z tego typu zachowaniami i z tego typu cwaniactwem. Napisałem to, ponieważ ludzi, których zachowanie wyżej opisałem, spotkałem w znacznej ilości w niemalże wszystkim miastach w Polsce, które odwiedziłem. Nie ma znaczenia czy to Kraków, czy Warszawa, Wrocław, Poznań, czy Gdańsk. Niestety, ale wszędzie spotkałem wielu takich cwaniaków, którzy na każdym kroku starają się pokazać co to nie oni, a w rzeczywistości, gdy zacznie się sypać grunt pod nogami, to tak naprawdę nie potrafią sobie sami palcem do dupy trafić.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

poniedziałek, 13 maja 2013

Zamach na Papieża - rola SB i KGB

Przepraszam wszystkich Czytelników za długą nieobecność. Mam nadzieję, że dzisiejszym tekstem choć trochę wynagrodzę Wam to, że tak długo nic nie pisałem :-)


Dzisiaj mijają 32 lata od dnia, w którym Mahmet Ali Agca chciał zamordować Ojca Świętego, Papieża pochodzącego z Polski - Jana Pawła II. Muszę przyznać, że dziś wierzę tureckiemu płatnemu zabójcy, który wtedy na Placu Świętego Piotra bardzo ciężko ranił Ojca Świętego, że tak naprawdę nie wie, kto zlecił mu tą misję.

Od kilku lat IPN prowadzi badania i swego rodzaju śledztwo, mające na celu odpowiedzenie na niezwykle ważne pytanie, mianowicie: Czy służby aparatu represji bezpieczeństwa PRL były w jakikolwiek sposób zaangażowane w przygotowanie i/lub przebieg tego zamach?

Karol Wojtyła jako duchowny Kościoła polskiego i Biskup Watykanu był niemalże od zawsze jednym z głównych problemów polskiego Urzędu, a potem Służby Bezpieczeństwa. Pierwszy wpis w aktach UB dotyczący osoby Karola Wojtyły pochodzi z 1946 roku. W tym roku przyszły Papież, jako młody ksiądz udał się w swoją pierwszą podróż zagraniczną. Pierwsze maksimum zainteresowania osobą Karola Wojtyły wśród obrońców ludu pracującego można zauważyć na przełomie lat 60. i 70., kiedy to po zaskakująco szybkiej nominacji kardynalskiej okazuje się, że Kardynał Wojtyła jest jedną z najbardziej "wpływowych" postaci ówczesnej Stolicy Apostolskiej. Ówczesny Kardynał krakowski cieszył się bardzo dużą sympatią, zaufaniem, szacunkiem i osobistą przyjaźnią Papieża Pawła VI.
Mało tego - w 1972 roku szef krakowskiego Wydziału IV SB (w gwoli przypomnienia - komórki odpowiedzialnej za zwalczanie Kościoła katolickiego) płk. Władysław Żyła donosi do centrali w Warszawie o coraz częściej pojawiających się informacjach u swoich konfidentów, którzy raportują, iż Kardynał Karol Wojtyła jest jednym z najpoważniejszych, BA!, może nawet jedynym kandydatem do objęcia przewodnictwa nad Kościołem katolickim po Pawle VI.
Nikt mi nie wmówi, że tego typu informacje docierające do towarzyszów z MSW nie były dla nich, delikatnie pisząc, nie do przyjęcia. Na pewno w głowach wielu z nich zapaliły się lampki alarmowe. Dziwi mnie jednak, że dzisiaj w IPN nie ma żadnych dokumentów na temat podjętych w związku z tym kolejnych działań. Przypominam bowiem, że pierwsze donosy o pozycji Kardynała Wojtyły pochodzą z roku 1972, czyli 6 lat przed konklawe. Przecież przez to 6 lat przyszły następca Św. Piotra coraz bardziej umacniał swoją pozycję i stawał się coraz większym zagrożeniem dla PRL. Brak dokumentów można wytłumaczyć więc chyba tylko na 2 sposoby: albo zostały one spalone, albo po prostu ekipa towarzysza Gierka nie była w stanie ogarnąć tego co się dzieje i co tak naprawdę może się już niedługo stać. Osobiście stawiam na to drugie, bo ani Gierek, ani jego kumotrzy nigdy nie byli zbyt sprytni jak wszyscy komuniści.

16 października 1978 roku, po wyborze Karola Wojtyły na Papieża główny ideolog PRL zareagował słowami: "Ten Wojtyła da nam teraz popalić". To właśnie tego dnia towarzysz Olszewski i pozostali towarzysze z Biura Politycznego zdali sobie sprawę, że stało się dla nich coś bardzo niedobrego, niczym spełnienie największego koszmaru. Papież był wrogiem! Papież był najniebezpieczniejszym człowiekiem dla ówczesnej Polski Ludowej.
Przywiązanie olbrzymiej części ówczesnego polskiego społeczeństwa do Kościoła katolickiego było wówczas czymś, czego nie udało się złamać nawet podczas okresu stalinowskiego, kiedy to było to naprawdę bliskie. Wybór Polaka na Stolicę Apostolską oznaczał tylko jedno - wzmocnienie tej swoistej ostoi, jaką był dla Polaków Kościół i większą wiarę w możliwość zwycięstwa opozycji w walce z władzą komunistyczną.

Wybór Polaka na Papieża uruchomił potężną maszynę, która miała przede wszystkim osaczyć Jana Pawła II. Niemalże każdy duchowny, który mógł mieć jakikolwiek kontakt z Papieżem został z miejsca otoczony bardzo skrupulatną opieką agentów Departamentu IV. Chodziło przede wszystkim o to, żeby zdobyć informacje o planach globalnych nowego Papieża. Nikt mi nie wmówi, że towarzysze z wojewódzkich oddziałów SB, a nawet niech już będzie z samego warszawskiego MSW byli zainteresowani tego typu informacjami. Zainteresowanie nimi przejawiali towarzysze z Moskwy, ponieważ to właśnie centrala sowieckiego Imperium Zła był zainteresowany zdobyciem informacji o nowym Ojcu Świętym, aby móc pójść z nim do walki.

Z Archiwum Mitrochina dowiadujemy się, że natychmiast po wyborze Kardynała Wojtyły na Papieża KGB zgłosiło się do polskich towarzyszy o pomoc, żeby osaczyć Papieża. I teraz pytanie: Czy przypadkowo towarzysz Płatek, towarzysz Pietruszka, towarzysz Piotrowski (ludzie zamieszani w zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki) jeżdżą do Moskwy na spotkania z V Zarządem KGB, gdzie mówią o Papieżu? Czy to przypadek, że kilka miesięcy po wyborze Papieża, w kwietniu 1979 roku, towarzysz Płatek jedzie do Wiednia, by rozmawiać z agentem "Tomem" w sprawie operacji "Triangolo", która była skierowana przeciwko Karolowi Wojtyle?
Sama operacja "Triangolo" trwa wiele lat. Można powiedzieć, że rozpoczyna się od zbierania informacji, które były niezwykle szczegółowe, ponieważ miały na celu rozpoznanie m. in. jakich kosmetyków używa przyszły Papież, czym się goli, kto naprawia mu radio etc. W 1983 roku - 2 lata po zamachu na Papieża - miała miejsce prowokacja przez wspomnianego towarzysza Piotrowskiego przeciwko Janowi Pawłowi II. Pośrednikiem w tej akcji był ksiądz Andrzej Bardecki - asystent kościelny "Tygodnika Powszechnego". Prowokacja polegała na podrzuceniu rzekomo kompromitujących Jana Pawła II materiałów, mówiących, że Ojciec Święty miał jakieś dziwne związki z panią Ireną Kinaszeską. Operacja spala na panewce, ponieważ Piotrowski się upija i zostaje zatrzymany przez policję.
A więc mamy 4 lata trwania operacji "Triangolo". Mamy 4 lata intensywnej propagandy wymierzonej w Jana Pawła II. Mamy liczne wizyty w Moskwie towarzysza Zenona Płatka i jego kolegów. A dzisiaj niektórzy próbują nas czarować, że ZSRR nie miało nic wspólnego z zamachem, a polskie służby i władze PRL nic o tym nie wiedziały

Nie oszukujmy się. JAN PAWEŁ II BYŁ NAJWIĘKSZYM WROGIEM ZSRR I KOMUNIZMU I KOMUNIŚCI NAWET PRZEZ SEKUNDĘ NIE ZAWAHALIBY SIĘ, GDYBY MIELI OKAZJĘ, ŻEBY TEGOŻ WROGA SIĘ POZBYĆ.

Zbrodnia była najbardziej klasycznym sposobem działania zarówno przedstawicieli KGB jak i polskiego SB, i często oraz niezwykle chętnie starano się z niej korzystać.

Mam nadzieję, że w przyszłości poznamy wyniki śledztwa prowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej, o ile oczywiście sprawie, przepraszam za wyrażenie, nie ukręcono łba jak to się często w Polsce ostatnim czasy dzieje. Zachęcam zainteresowanych do bliższego zapoznania się z powyższą tematyką oraz z innymi akcjami Departamentu IV SB stworzonego do walki z Kościołem.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie