sobota, 23 marca 2013

22 marca 2013 o godz. 22:34

http://img2.demotywatoryfb.pl/uploads/1268697682_by_Gutor_600.jpg

Balon po raz kolejny został napompowany do granic wszelkich wytrzymałości. Po raz kolejny pękł on wcześniej i z większym hukiem niż większość mogła sobie to wyobrazić.

22 marca 2013 o godzinie 22:34 upadła polska piłka nożna! Porażka 1:3 reprezentacji Polski z reprezentacją Ukrainy po raz kolejny pokazała, gdzie tak naprawdę jesteśmy w piłkarskim świecie i jak wiele nam brakuje do europejskich średniaków.

Nie będę się rozpisywał za bardzo nad samym meczem, tylko chciałbym poruszyć inne, bardzo istotne, kwestie związane z nim.

Po pierwsze - zachowanie mediów.
Oglądając wczoraj studia i wypowiedzi przedmeczowe na dostępnych kanałach odnosiłem wrażenie, że nie jest istotne czy wygramy, czy zremisujemy, czy też przegramy z naszymi wschodnimi sąsiadami? Najważniejsze pytania, to jaką różnicą bramek rozgromimy Ukraińców i ile z nich strzeli Robert Lewandowski? Porażka nie wchodziła w grę i chyba wszyscy (łącznie z niżej podpisanym) w to uwierzyli. W pewnym momencie można było odnieść nawet wrażenie, że nie jest to jakiś zwykły mecz eliminacyjny do Mistrzostw Świata 2014 w Brazylii, ale co najmniej finał tych mistrzostw, a jednym, jedynym faworytem do końcowego tryumfu jest reprezentacja Polski. Boisko jednak zweryfikowało i pokazało, to czego wczoraj byliśmy świadkami.
Odnośnie samych mediów - z piłkarzy, co najwyżej, przeciętnych zrobiły one naszych herosów, bohaterów narodowych, którzy mają dać nam powód do dumy, radości z życia i uśmiechu od ucha do ucha. Media już przed rozesłaniem powołań zdecydowały, kto tak naprawdę ma wybiec w podstawowej jedenastce reprezentacji Polski i wywierały ogromną presję na selekcjonera (o nim za chwilę).
I tak oto na środku obrony zagrali panowie, którzy spędzili ostatnio w swoich klubach tyle minut na boisku, co Donald Tusk na zapowiedzianych X czasu temu spotkaniach z Polakami. Media postawiły na parę stoperów Wasilewski - Glik i taką też parę zobaczyliśmy w meczu. Jaki był tego efekt, to widzieliśmy najlepiej przy ostatniej bramce dla Ukrainy, kiedy to Glik chyba z 5 metrów złamał linię spalonego i stał w polu karnym niczym krowa na łące nie wiedząc co się dzieje ani tym bardziej - po co? Zadziwiające jest dla mnie to, że dziennikarze, działacze i "eksperci" miejsca na środku obrony typowali pomiędzy dwóch następnych panów, którzy ostatni raz wyszli na boisko w swoich klubach na 90 minut tak dawno, że chyba oni sami tego nie pamiętają - mowa tu oczywiście o Celebanie i Salamonie. Albo są oni aż tak wybitni, że nie muszą grać, żeby dostać miejsce w kadrze, albo mają tak dobrych managerów, którzy potrafią tak wpłynąć na opinię, że już niedługo kasa w portfelu będzie się zgadzać lepiej niż powinna.
Wczorajszy mecz miał "uleczyć polskie kompleksy". Przedmeczowa propaganda weszła na najwyższy poziom. Okazało się bowiem, że wystarczy, żeby nasi kopacze pokonali reprezentację Ukrainy, a życie zacznie się układać - Polacy będą szczęśliwsi, zamożniejsi, a bezrobocie spadnie jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej. Niestety piłkarze przegrali, a wraz z nimi gospodarczy cud trzeba odłożyć do następnego meczu.
Podkreślić jednak trzeba, że wczoraj odnieśliśmy wspaniałe sukcesy i to już przed samym meczem - dach się zamknął (JUPI!), PZPN zarobił ciężkie pieniądze na 57 tys. sprzedanych biletów, które będzie można podzielić między przyjaciół w postaci premii i nagród (JUPI!), na trybunach byli Prezydenci, Premier, Posłowie, Senatorowie, Autorytety Moralne etc (JUPI!), murawa była w dobrym stanie (JUPI!) itd.
A że piłkarze dali dupy? No cóż - przecież wszyscy od razu wiedzieli, że tak będzie... Tylko tych kibiców szkoda...

Dwa - Waldemar Fornalik:
Selekcjoner naszej reprezentacji jest po prostu słabym trenerem, który dostał stanowisko nie ze względu na kompetencje i sukcesy, tylko ze względu na układy rządzące naszym środowiskiem piłkarskim.
Jakim sposobem człowiek, który, de facto, kilkanaście lat spędził w jednym klubie - Ruchu Chorzów - który zdobył z nim wicemistrzostwo Polski tylko dlatego, że pozostałe kluby całkowicie odpuściły walkę o nie jak Legia czy Lech zostaje selekcjonerem. W mojej ocenie wybrano go, bo było wiadomo, że będzie on grzeczny i z pewnością nie będzie pyskował ówczesnemu prezesowi Lacie i pozostałym członkom zarządu PZPN.
Skład naszej reprezentacji na wczorajszy mecz mówi sam za siebie.
Ja sam nie znam się na piłce, ale wydawało mi się, że do meczu z Ukrainą trzeba wystawić wojowników, ludzi z jajami, którzy nie będą odpuszczać, którzy zostawią płuca i serce na boisku i nawet jeśli wynik będzie niekorzystny, to zaangażowanie pozwoli im na zdobycie uznania kibiców, że pozwoli dać nadzieje na przyszłość. Wystawione zostały jednak panienki, dla których ważniejsze od walki było odpowiednie ułożenie włosów (patrz: Boenisch) czy też ładne uśmiechanie się do kamery po każdej stracie (patrz: Majewski).
Po meczu Fornalik powiedział: "Zabrakło należytej koncentracji", "Siedem minut zadecydowało o tym, że przegraliśmy ten mecz", "W pewnym sensie zlekceważyliśmy Jarmolenkę".
Koncentracji zabrakło tylko przede wszystkim przez media o czym pisałem wyżej.
Pierwsze siedem minut zdecydowało o całym meczu? Hm... A pozostałe 83 minuty? Widać piłkarze byli aż za bardzo zmotywowani.
Lekceważąc jednego piłkarza lekceważy się całą drużynę przeciwną. Jak wyżej napisałem - nie znam się na piłce ani na żadnym sporcie - ale chyba jak każdy wiem, co może przynieść zlekceważenie czy to jakiejś osoby, czy to sytuacji, przedmiotu, informacji etc.

Trzy - Ludovic Obraniak:
Człowiek, którego wejścia na boisko domagali się wszyscy piłkarscy eksperci. Oprócz tego, że w sytuacji sam na sam z bramkarzem Ukrainy kopnął piłkę prosto w niego, to piłkarz ten zabłysnął dodatkowo nowymi bokobrodami, które zapewne miały symbolizować nawiązanie do filmu "Kiler-ów 2-óch" i tekstu Katarzyny Figury: "Jakie ty masz zajebiste PKS-y". Postawa tego pana wczoraj na boisku pokazała, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. Muszę przyznać, że wiem już co mieli na myśli dziennikarze TVN, którzy tyle razy podkreślali, że cudzoziemcy przyjeżdżają pracować do Polski. Miejsca w kadrze u nas dostatek, a i zarobki na przyzwoitym poziomie. Nie trzeba mieć talentu - wystarczą PKS-y.

"Polacy nic się nie stało"! Przecież za kilka dni mecz z San Marino i możecie odnieść historyczny sukces pokonując najsłabszą drużynę w Europie 11:0. Tylko żeby was czasem Fornalik nie przemotywował. Pamiętajcie - San Marino to nie jest łatwy przeciwnik i musicie się spodziewać zaciętej walki w środku pola!

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

8 komentarzy:

  1. Muszę się nie zgodzić. Otóż huraoptymizm mediów na polu piłkarskim do nic nowego http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/beenhakker-oburzony-publikacjami-polskich-tabloidow#

    na Euro2008 też tak było, do tego stopnia, że Niemcy byli zaskoczeni jak poziom sportowy rozjechał się z optymizmem mediów.

    Co do trenera to zgoda. wybrali takiego, który nie będzie mieszał.

    Nastawienie naszych piłkarzy jest na prawdę unikalne. oni nie wychodzą na murawę po to aby rutynowo kogoś oklepać, lub powalczyć o zwycięstwo, ale żeby tak grać, żeby nie było na nich, albo chociaż zremisować. Ciekawa mentalność nie powiem.

    reprezentacje da się zrobić, ale ci panowie muszą się spotykać z trenerem raz na miesiąc i trenować razem to coś z tego będzie, przecież to nie są źli piłkarze.

    pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beenhakker miał to do siebie, że niestety on również wpadł w tzw. "Rutynę podstawowej jedenastki", a ostatnie mecze z nim w roli selekcjonera pokazały jak strasznie się pomylił - każda zmiana wówczas powodowała bunt piłkarzy. Widać było, że oni na spółkę z mediami narzucają mu kto ma grać, a jeśli nie zagra, to my (piłkarze) się też zbuntujemy i, i tak będzie na selekcjonera, że źle zmotywował, że zła taktyka itd.

      Propaganda przedmeczowa była według mnie porównywana z meczem Polska - Czechy na euro http://www.youtube.com/watch?v=yqVeraZl_fA
      Wówczas nasi też byli tak jak do wczorajszego meczu zbawcami narodu, którzy mogą mogą nas uratować przed czymś.

      Nie rozumiem, czemu wczoraj po pierwszej połowie został zdjęty Rybus, na którego Ukraińcy mieli tylko jeden sposób, żeby go zatrzymać - skosić równiutko z murawą. Komentatorzy mówią, że Rybus słaby: Raz, że wszystko ciągnęliśmy prawą stroną, bo tam przecież są nasze gwiazdki z Borussi (pokazał to zresztą Majewski, który ani razu do niego nie zagrał ani gdy był rozpędzony, ani gdy miał sporo miejsca), a dwa - to Rybus przy strzelonej przez Piszczka bramce ściągnął (jak w meczu z Grecją) za sobą na pierwszy słupek dwóch obrońców przez co Piszczek był sam na sam z bramkarzem.

      Czemu wczoraj nie grał Komorowski, który jest bardzo solidnym obrońcą silnego klubu ligi rosyjskiej - to wie tylko Fornalik. Czemu w drugiej nikt z Polaków nie wykonał najmniejszego gestu, który mógłby poderwać do walki - tego też nie wiem, ale ja się nie znam na piłce.

      Osobiście również uważam, że to nie są źli piłkarze, a przynajmniej nie wszyscy, ale dopóki nie zmieni się ich mentalności w meczach reprezentacji, dopóki nie rozpieprzy się całego betonu w wojewódzkich ZPN-ach, dopóki zbawieniem polskiej piłki będą co najwyżej farbowane lisy, dopóki wciąż będziemy mieli do czynienia z taką medialną propagandą i setką innych problemów, o których przecież się mówi u nas od dziesięcioleci, dopóty reprezentacja niczego nie osiągnie, no może oprócz kolejnego rozbudzenia nadziei naiwnych kibiców.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. z Leo i gwiazdami to mogła być taka naleciałość po pracy w Realu, chociaż ja tego nie mogę pamiętać. Pewnie przed Perezem było to samo.

      a co do PZPNu to chyba trzeba to wszystko do gołej ziemi wyciąć, zaorać i spalić dla pewności i od nowa budować. Gorzej przecież nie może być a ile taniej.

      Największą tragedią jest to, że piłka to bardzo reprezentacyjny sport i jakby tak Donald T. dbał o postrzeganie Polski na świecie to by zrobił porządek z piłką. Przecież "on się na tym zna".

      pozdro

      Usuń
    3. Tylko, że Leo w pewnym momencie postawił na zupełnie nowe twarze w reprezentacji i ci faceci wówczas pokazali, że wcale nie musimy odstawać od reszty Europy. Grzegorz Bronowicki, Paweł Golański, Radosław Matusiak, Łukasz Garguła, Wojciech Łobodziński - kilka lat temu byliśmy zachwyceni ich postawami, a jak się potoczyły ich kariery? Dla przykładu powiem, że Matusiak tak zacwaniakował, że były takie sytuacje, że zamawiał sobie helikopter, żeby go przetransportował z Bełchatowa do Krakowa na imprezę, żeby się nie spóźnić.

      Z Donkiem byłoby tak jak to swego czasu było z nieodżałowanym śp. Kazimierzem Górskim, który w pewnym momencie został wystawiony jako sztandarowa postać PZPN, tylko że za nim był cały PRL-owski skansen, do którego należą takie postacie jak prezes lubelskiego ZPN-u, pan z SB, który się pojawia w procesach lustracyjnych i co gorsza, nie dość, że się pojawia w takich procesach (co mnie przynajmniej dałoby do myślenia) to na kolejnym zjeździe lubelskiego ZPN-u na 93 bodajże delegatów - 90 głosuje za nim, a 3 wstrzymuje się od głosu.
      Nie wiem już nawet ilu działaczom piłkarskim postawiono zarzuty, ilu skazano, a Piechniczek z Atlasem wyskoczą z tekstem: "Co to jest 300 osób na 200 tysięcy działaczy"? I o czym tu rozmawiać?
      W rządzie to samo - TW "Znak" jest ministrem, człowiek, który donosił na własną narzeczoną był wicemarszałkiem, Grzesio podejrzany w aferze hazardowej - pełne poparcie partii etc. W związku z tym pewnie dobrze by się nadawał do tej nowej funkcji, raz że się na tym zna, a dwa - w razie potrzeby sam wejdzie na boisko i wygra mecz.

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. w rubryce Mazurka i Zalewskiego było, że Grzesio na swoich urodzinach po kilkunastu kielonach wznosił okrzyki "cała Polska w cieniu Śląska", więc nada się.

      PS. W twierdzeniu, że na piłce się nie znasz to przesadna skromność;)

      pozdro

      Usuń
  2. Bieda, nędza, bezrobocie, ledwo żywa służba zdrowia i ZUS już w stanie agonalnym. Okropne drogi, sypiące się elewacje, starcy, pijacy i kalecy na ulicach, bezpańskie psy, słowem- ciężkie życie w Naszej Polandii...

    A przecież w duszy naszej, narodowej, sarmackiej jest ta jakaś głęboka potrzeba, tęsknota za czasami Wielkiej Rzeczpospolitej. No to skoro już na arenie politycznej czy gospodarczej nikt się z nami nie liczy, (chyba że trzeba kogoś wydymać, najlepiej za pomocą rury pod Bałtykiem), to może chociaż na arenie piłkarskiej coś pokażemy?

    Szukamy bohaterów, chcemy tego zwycięstwa, bo moglibyśmy zaistnieć, moglibyśmy coś znaczyć! W końcu! Media- jak to media, balonik zostaje nadmuchany, bo to się dobrze sprzeda. Tuzy "pseudo-ekspertów" przewalają się przez wszystkie studia nagraniowe, by debatować nad tym, jak wysoko wygramy- Naród to kupi, ludzie będą słuchać, by połechatać swoje narodowościowe ego, swoje poczucie polskiej dumy narodowej. A im więcej osób posłucha, tym większy zysk dla stacji, to proste.

    Ale niestety, szybko okazuje się, że ci "piłkarze" (cudzysłów konieczny, w niektórych przypadkach) niczym nie różnią się od naszych wspaniałych polityków. Nie są rycerzami, którzy na murawę wychodzą w chwale i glorii, i niczym husarze w skrzydlatych zbrojach walczą do ostatniej kropli krwi, i którzy, bez względu na wynik, schodzą z boiska z tarczą, po 90 minutach zażartej walki. Ta jedenastka to zbieranina ludzi, którzy zakładają biało-czerwone trykoty tylko po to, by pieniążki się zgadzały. Pokutuje przekonanie: "Po co grać, po co się starać, po co robić cokolwiek, przecież nawet po porażce 10:0 dostaniemy naszą pensję, wrócimy do naszych zagranicznych lig i wszystko szybko się skończy. Media? Media zrobią z nas bohaterów po wygranej z San Marino. PZPN? A czy ci ludzie w ogóle widzą dalej niż poza krawędź swojej własnej, zapijaczonej dupy? Trener? A co to za autorytet dla mnie. Jak coś mu się spróbuje nie spodobać, to sobie zbojkotuje treningi, przecież jestem gwiazdą i i tak mi nikt nic nie zrobi, tylko jemu się może oberwać. A kibice? A co mnie obchodzi ta banda pajaców. Pogwizdają, pogwizdają, ale strzele sobie z dwie brameczki dla Borrusii w jednym meczu to znów będą mnie nosić na rękach."

    Osobiście- pozbyłem się już jakichkolwiek złudzeń na to, że ta reprezentacja cokolwiek osiągnie w tych eliminacjach. I szczerze życzę San Marino zwycięstwa, a nam- ostatniego miejsca w grupie. Może to skłoni kogoś do jakiś zmian, i znów sprawdzi się przysłowie, że "mądry Polak po szkodzie"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu, ale jak ulał pasuje tu sytuacja z Legii Warszawa z sezonu 2010/2011, kiedy to zanotowała jeden z najgorszych początków sezonu w historii, a trenerem wówczas był wielki Maciuś Skorża.
      Wówczas za to, że Maciej Iwański jebnął w stół i opierdolił wszystkich, zarówno piłkarzy jak i działaczy, za to co odpierdzielają został przesunięty do młodej ekstraklasy. Facet pokazał, że ma jaja, że nie zgadza się z linią polityki prowadzonej przez trenera, działaczy i managerów, którzy na siłę wystawiali zagraniczny szrot i został za to ukarany.

      Według mnie jednak nie chodzi tylko o to co napisałeś, ale przyczyny takiego stanu rzeczy, takiego postępowania, takiego chujowego podejścia leżą również we wszystkich wewnętrznych układach. Czytałeś książkę Tomaszewskiego. Nie wiem, czy jest tam poruszony wątek nieobecności na mundialu w Korei i Japonii najlepszego wówczas piłkarza 1. Ligi Niemieckiej - Artura Wichniarka. Powiedzieli mu wprost - pojedziesz na mundial, jeśli Twoim managerem zostanie Lubański. Wichniarek okazał się zbyt honorowy i na mundial nie pojechał.
      Wychowanie w takim stanie rzeczywistości również nie może nie mieć wpływu na postawę piłkarzy na boisku.

      W reprezentacji trener nie ma jakiegokolwiek autorytetu. Autorytet, to może mieć trener klubowy, bo naskarży działaczom i pójdzie się w odstawkę. Autorytet miał Michał Żewłakow, Jacek Krzynówek, a jeszcze wcześniej Leszek Pisz, Piotrek Świerczewski, Tomek Hajto, a teraz kto ma go mieć? Kuba, któremu było szkoda pieniędzy na pieniądze dla rodziny na mecze na euro, mimo, że dostał 100 tys. euro za mecz? Piszczek skazany za korupcję? Lewy, któremu media cały czas wmawiają, że nie umie grać w reprezentacji?
      Nie ma kogoś takiego.

      Jak dla mnie to czas odstawić te "gwiazdki" i postawić na solidnych zawodników z naszej ligi, którzy po prostu dadzą z siebie wszystko i to za darmo, tylko po to żeby się pokazać i żeby sprawić frajdę kibicom, którzy mogą przecież w naszych realiach wpłynąć na ich kontrakty i ewentualne transfery.

      Ostatnie miejsce w grupie nam raczej nie grozi, ale przedostatnie jak w poprzednich eliminacjach już tak i owszem. Wątpię jednak, żeby skłoniło to kogokolwiek do zmian. Ma się zgadzać kasa, a wszystko inne możemy mieć w dupie.

      PS. Gdy swego czasu jeden z obecnych ekspertów pewnej stacji telewizyjnych przyszedł jako piłkarz kilka razy pijany na treningi dziennikarze zapytali, czemu tyle pije. Z rozbrajającą szczerością odpowiedział on: "PIJĘ, BO LUBIĘ!". I tacy ludzie dziś wyznaczają linię polskiej piłki i jej przyszłość.

      Pozdrawiam! (L)

      Usuń
    2. Odnośnie jeszcze tej opisanej przez Ciebie mentalności polskich piłkarzy - ani PZPN, ani polska piłka nie odgrywają żadnej roli wychowawczej. Piłkarze są szkoleni na jakimś poziomie. Czasem odbywa się to lepiej, czasem gorzej. W niektórych klubach jest więcej polskiej młodzieży, a w innych mniej. Jednak oprócz tego szkolenia nasi młodzi piłkarze są po prostu degenerowani!

      Jak to jest, że uzdolniony junior, uzdolnione reprezentacje juniorskie, które osiągają sukcesy, a potem ulegają degeneracji. Dlaczego jej ulegają jak na przykład wielka gwiazda Borussi Dortmund - Łukasz Piszczek? Ponieważ środowisko działaczy PZPN i innych ludzi zajmujących się piłką jest takie, jakie jest i zmiana prezesa nic tu nie zmieni!

      Kiedy przyszedł 1989 rok to troszkę się zmieniło w Polsce, ale w piłce nie zmieniło się zupełnie nic, tak jakby z rąk towarzysza Jaruzelskiego Aleksander Kwaśniewski został premierem. No, kurwa, skoro każe się kibiców za transparenty na rocznicę 17. września, Powstania Warszawskiego, to jak taki piłkarz ma wiedzieć, że tu chodzi nie tylko o pieniądze, skoro cały czas mu się wmawia, że to kasa jest najważniejsza, a reprezentowanie kraju ani kibice, którzy są gówno warci?

      Pozdrawiam (L)

      Usuń