środa, 24 kwietnia 2013

Dokąd zaprowadzi nas lewica?

Dawno nic nie pisałem i gdyby nie przedostatni dzień zwolnienia lekarskiego, to pewnie dalej bym tego nie zrobił. W ostatnim czasie miało jednak miejsce zbyt wiele jeżących włosy na głowie "incydentów", że nie można obok nich przejść obojętnie. Właśnie tymi "incydentami" chciałbym się dzisiaj zająć.

http://4.bp.blogspot.com/-i5P6ULvtFUc/UIfRiLI0s8I/AAAAAAAABKM/mGssOnJca9E/s640/aborcja0.jpg

W miesiącu kwietniu doszło do zatrzymania Lucyny D. z Lubawy, która zamordowała troje swoich nowo narodzonych dzieci a ich zwłoki ukryła w zamrażalce. Osobiście sam wymierzyłbym jej sprawiedliwość, ponieważ mimo, że jestem katolikiem, to niektórych czynów nie potrafię zrozumieć ani tym bardziej przebaczyć, ale mniejsza z tym.
Po początkowym szoku przyszła mi do głowy myśl jak ludzie typu Wanda Nowicka będą mogli usprawiedliwiać tak "liberalne" postępowanie. Skoro według lewackiej ideologii aborcja nie jest niczym złym, skoro nie można powiedzieć kiedy stajemy się ludźmi, skoro w mediach dominuje lewacki głos, że to co w brzuchu kobiety i to co z niego wychodzi jest jej, to chyba naprawdę nie może dziwić, że doszło do takiej zbrodni.
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" jak to mawiał Joseph Goebbels. Skoro można wmówić ludziom, że jest wspaniale, mimo że sytuacja jest coraz bardziej tragiczna, skoro można wmówić ludziom nieszczęśliwym, że mają cholerne szczęście, to zastanawia mnie skąd teraz te krzyki oburzenia ludzi, którzy jeszcze do niedawna debatowali na temat, kiedy dziecko można uważać za człowieka: czy gdy skończy roczek, czy gdy pójdzie do szkoły, czy jeszcze kiedy indziej?
Nie tak dawno zmasowany atak medialny na Jarosława Kaczyńskiego i PiS doprowadził do tragedii w Łodzi. Nie można więc się dziwić, że tak brutalny atak na ludzkie życie i decydowanie przez "autorytety" od kiedy jesteśmy ludźmi doprowadził do tego, do czego doprowadził. Przykro mi o tym pisać, ale boję się, że niedługo dojdzie do sytuacji, w której osoby takie jak Lucyna D. będą niczym pewna pani, która "dokonała" aborcji walczyć o "odszkodowanie" w Strasburgu za to, co "dokonały" i zwyciężą. Do tego w mojej ocenie to wszystko prowadzi i jeśli się w pewnym momencie nie otrząśniemy z tego absurdu, to zostanie przekroczona kolejna granica, za którą tym razem już nie będzie odwrotu.

http://i.iplsc.com/zgromadzenie-narodowe-przyjelo-ustawe-zezwalajaca-na-malzens/00029JY3QU1O99HQ-C116-F4.jpg

Wczoraj francuski parlament przyjął ustawę zezwalającą na "małżeństwa" wszystkich płci, czyli jak wszyscy wiemy, zezwolił de facto na wchodzenie w związek małżeński homoseksualistów.
Na lewackich przedstawicielach tamtejszego parlamentu nie zrobiły większego wrażenia kilkuset tysięczne i kilkumilionowe demonstracje  nie zgadzających się na to Francuzów. Po raz kolejny okazało się, że kilkaset osób może decydować o tym, co jest moralne, a co zepsute, co jest dobre, a co złe. Mój stosunek do homoseksualizmu wyraziłem w tekście Jeśli nie "Homofobia" to "Mowa nienawiści" i dlatego mogę teraz chyba tylko napisać, że tego typu ustawa jest coraz bliższa wprowadzenia w naszym kraju. W związku z tym będziemy musieli się już niedługo zacząć przygotowywać na wykreślenie ze słownika słów "Mama" i "Tata" oraz ich synonimów, które zostaną zastąpione przez słowa "Rodzic A" i "Rodzic B". Nie piszę tego w żartach. Skoro tego typu "zabieg" przeszedł w Hiszpanii, to czemu nie miałby przejść w Polsce?

http://wpolityce.pl/site_media/media/cache/14/84/1484b4f0d87dcadf031d411f3dd33a60.jpg

Ostatni aspekt, jaki chciałbym dzisiaj poruszyć, to nowoczesna "edukacja seksualna", którą zaproponowali ludzie z MEN. W pierwszej kolejności rozumiem pomysł Palikociarni na obniżenie wieku pozwalającego kobietom na kopulację do 13 roku życia. Skoro według MEN 12-letnie dzieci powinny potrafić "komunikować się w celu uprawiania bezpiecznego seksu", to czemu niby ktoś miałby odmówić im praktyki, skoro będą posiadać wszelką możliwą teorię?
Skoro według MEN 6-letnie dzieci powinny rozumieć pojęcie "Akceptowalny seks", to pedofile dostaną teraz otwarte na oścież drzwi, dzięki którym będą mogły dokonywać swoich zwyrodnień i zboczeń. Nie będę się rozpisywał na ten temat, ponieważ każdy, kto ma mózg zdaje sobie sprawę jak wielkim niebezpieczeństwem mogą okazać się te zmiany oraz "inny punkt widzenia" przez nie spowodowany, który jeszcze bardziej cofnie nas do okresu średniowiecza, kiedy to tego typu zachowania były uważane za coś normalnego.
Mam przed oczami sytuację, w której oskarży się pedofila o molestowanie lub stosunek dziecka, a on odpowiada: "Przecież dziecko miało edukację seksualną i wiedziało, czym jest seks. Ja go do niczego nie namawiałem. Samo przecież wiedziało, co jest dobre a co złe". Wiem, że podchodzi to pod absurd, ale ileż już razy byliśmy świadkami zakorzenienia się w opinii publicznej takich właśnie absurdów? BA! Ileż razy absurdy były akceptowane i/lub orzekane przez sądy, które jak wiemy mają prawo do decydowania, co jest sprawiedliwe i moralne, a co nie?
Oprócz tego wszystkiego wiadomo wszem i wobec, że gdziekolwiek nie przeprowadziłoby się badań dotyczących wieku, w którym odbyło się pierwszy stosunek - jest on tym niższy wszędzie tam, gdzie jak najwcześniej próbuje się wytłumaczyć dzieciom "aspekty seksu".

Opisałem trzy sprawy, które dobitnie pokazują, w jakim kierunku zmierzamy. Coraz więcej relatywizmu moralnego, coraz więcej ingerencji państwa, coraz mniej wolności. Będzie niezwykle trudno zatrzymać ten cały pseudo-postęp. Jeśli bowiem jest jeszcze jakakolwiek szansa, że ta nowocześnie moralna rewolucja się zatrzyma, to trzeba jak najszybciej podwinąć rękawy i zabrać się do pracy, żeby te i wiele innych nie opisanych przeze mnie patologii, nie mających nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, wyeliminować.

PS. Jak wiadomo 2 maja odbędzie się marsz środowiska "GW" w którym weźmie udział Prezydent Bronisław Komorowski. Plakat reklamujący ten marsz wygląda następująco:
http://portalmedialny.pl/media/images/original/md5/3/8/389a8f0cf217d3f91fe6862cf48c0026/Orzel_moze.jpg

Swego czasu miasto Sosnowiec reklamowało się plakatem, na którym młody chłopak pokazywał taki sam gest, jaki pokazuje orzeł swoim prawym skrzydłem. Wówczas zaprzyjaźniona stacja wyemitowała materiał mówiący jak bardzo gest ten obraża homoseksualistów. Jak jest teraz? :)

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Sprawdzam!

http://static3.wpolityce.pl/site_media/pictures/2011/02/15/cygvjasx.jpg

Tytuł może i nie jest zbyt oryginalny, bowiem używało go już wielu publicystów i blogerów, ale nie byłem w stanie póki co wymyślić lepszego.

Każdy pamięta jak przed wyborami prezydenckimi w 2010 roku pełniący wówczas obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zapewniał nas kilka, a nawet kilkanaście razy dziennie o tym, że "Państwo zdało egzamin". Dzisiaj - na 2 dni - przed 3. Rocznicą Katastrofy Smoleńskiej chyba tylko debil i/lub ktoś, kto dostał za to pieniądze, i/lub ktoś, kto ma w tym grubszy interes dalej wierzy w to kłamstwo.

Dzisiejszej, szeroko pojętej władzy w Polsce wydaje się, że jest ona w stanie stłumić, ośmieszyć, zmarginalizować, wykluczyć i w końcu zniszczyć pewną inicjatywę. Inicjatywę, która jest oparta przede wszystkim na patriotycznych emocjach.
Jak wielkim niebezpieczeństwem w dzisiejszej Polsce są tego typu uczucia nie muszę nikomu mówić. Już samo wmawianie, że patriota to faszysta, antysemita, podpalacz Polski etc, które wciąż tak wielu Polaków "kupuje" jest chyba tego najlepszym odzwierciedleniem.

Nadchodząca Rocznica Katastrofy Smoleńskiej uświadomiła mi, czym jest istota polskości. W mojej ocenie istotą polskości jest przede wszystkim to, że w trudnych chwilach jesteśmy w stanie rzucić wszystko na szalę, łącznie z własnych życiem, w imię takich wartości jak Bóg, Honor i Ojczyzna. To właśnie odróżnia ludzi, którzy 10.04.2013 pojawią się na Krakowskim Przedmieściu od lemingów, przedstawicieli mediów głównego nurtu i szeroko pojętej władzy. Tak, wiem - dzielę społeczeństwo na "Prawdziwych Polaków" i "zdrajców" czy coś w tym stylu. Jednak, kogo na dzień dzisiejszy bardziej obchodzi Polska? Kogo na dzień dzisiejszy bardziej obchodzi przyszłość naszej Ojczyzny? Od kogo można dzisiaj usłyszeć: muszę jak najszybciej uciekać z tego kraju? Kto skupia się w stowarzyszeniach, w których rozmawia się o polskich problemach, a nie tylko skupia się na czubku własnego nosa i myśli co będzie nie za rok, nie za 10 lat, nawet nie jutro, ale za 5 minut? Jeśli ktoś udowodni mi, że nie mam racji w mojej ocenie sytuacji i mentalności leminga i "nowoczesnego europejczyka", to uderzę się w pierś i wszystko odszczekam.
Każdy powinien zdać sobie jednak sprawę, że czy tego chcemy czy nie - Polska jest tym co łączy te dwa jakże różne obozy i tylko od każdego z osobna zależy czy chce tak naprawdę należeć do tej wspólnoty czy też zaufać kłamstwom "fajnopolactwa", opartego na manipulacji mającej swe początki przy "Okrągłym Stole" i roku 1989.

Takie postawienie sprawy jest radykalne, ale niestety Katastrofa Smoleńska i wszystkie związane z nią kłamstwa, manipulacje wyzwalają wśród wielu obywateli właśnie tak radykalne emocje. I w tym miejscu pojawia się właśnie chyba jeden z największych obecnie polskich dylematów. Czy uznanie perfidnie złej woli polskich władz i przeważającej części polskich mediów za zdradę Polski jest jednoczesnym powiedzeniem do 34% Polaków, którzy według najnowszego sondażu "Wiadomości" zgadzają się z wersją komisji Millera, "wy nie jesteście Polakami", ponieważ zawierzyliście zdrajcom i oddaliście im władzę nad krajem? Czy dla tych 34% Polaków zwolennicy wszystkich teorii i faktów przedstawionych przez Sejmową Komisję Antoniego Macierewicza, to również zdrajcy i zaślepiony z nienawiści ciemnogród?
A może o to właśnie chodziło? O zniszczenie resztek polskiej wspólnoty, ponieważ sytuacja, jaką przeżywamy w Polsce przez ostatnie 3 lata pokazuje jak bardzo nasze społeczeństwo zostało sparaliżowane. Jak wybrnąć z tego całego przemysłu nienawiści? Jak odtworzyć polską wspólnotę? Jak sprawić, żeby Polacy znowu się zjednoczyli, tak jak miało to miejsce wiele razy w naszej historii, że przypomnę Powstanie Warszawskie czy stan wojenny? To jeden z najważniejszych problemów, przed którym dzisiaj stoi nasze społeczeństwo.

Dzisiaj Donald T. zapowiada, że powstanie za nasze pieniądze z podatków specjalna komisja, która wyjaśni naszemu społeczeństwu, dlaczego raport Komisji Millera jest jedyną prawdą objawioną, a Antoni Macierewicz ze swoimi światowej sławy ekspertami, to ciaptaki. Mniejsza z tym, że będzie to miało miejsce za nasze pieniądze, które płacimy w podatkach. Obecna władza zawsze znajduje odpowiednie sumki na odpowiednie inicjatywy i/lub dla odpowiednich ludzi.
Warto przeprowadzić jednak w tym miejscu eksperyment myślowy. Czy taki człowiek jak prof. Binienda zaryzykowałby swoją całą karierę i cieplutko-lukratywną posadę, tylko dla swojego widzi mi się? "Skoro Antoni poprosił mnie o ekspertyzę, to zafałszuję wyniki, żeby się chłopina ucieszył, a ja pojawię się w programie u Pospieszalskiego." - takie słowa chciałyby przypisać profesorowi autorytety moralne. Czy według nich naprawdę wystarczy wypowiedź jakiegoś Łozińskiego, który kiedyś rąbał brzozę, żeby podważyć ekspertyzy i komputerowe symulacje światowej sławy polskiego profesora?
Skoro raport Komisji Millera jest tak "ach" i "och", a ustalenia komisji Macierewicza są głupie i kłamliwe, to może, do jasnej cholery, w końcu dojdzie do konfrontacji ekspertów obu zespołów? Czy to aż tak trudne? Skoro państwo zdało egzamin, to ja chciałbym się dowiedzieć, kto to państwo oceniał, bo jak dla mnie i wiem, że nie jestem sam wyniki zostały sfałszowane albo po prostu ktoś tu oszukiwał. Dlatego też każdy, komu jeszcze w jakimś stopniu zależy na kraju powinien w końcu krzyknąć do premiera, prezydenta i wszystkich, którzy odpowiadają za taki stan rzeczy, za te wszystkie kłamstwa i podziały: SPRAWDZAM! Odpowiedź drugiej strony, a raczej jej brak już niedługo nikogo nie zdziwi.

Mam nadzieję, że w środę znów zobaczę na własne oczy mickiewiczowską "LAWĘ", której siła przebije się przez medialny wulkan kłamstw i zapoczątkuje okres zmian i prawdziwą rewolucję sumień w Rzeczypospolitej Polskiej.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

czwartek, 4 kwietnia 2013

Bo w pamięci jest siła zaklęta...

http://www.portal.arcana.pl/upimage/L3VwbG9hZHMvRWtzcGVyY2kvTGVjaF9LYWN6eW5za2lfMS5qcGc,800,800,s.jpg

Chciałbym dzisiaj przypomnieć zaprezentowane przeze mnie w ubiegłym roku, na nieistniejącym już blogu, końcowe fragmenty trzech rozmów, jakie prof. Andrzej Nowak przeprowadził dla dwumiesięcznika "ARCANA" ze Śp. Lechem Kaczyńskim, które miałem zaszczyt i przyjemność przeczytać i o których Teoria Życia powiedział w komentarzu: "Po przeczytaniu tych trzech tekstów nawet największy leming powinien sobie uświadomić jak wielkim patriotą był Lech Kaczyński".

Oto zakończenie pierwszej rozmowy:

"[...] Andrzej Nowak: Tak to globalizacja i unifikacja [z Europą] zbiega się w kryzysie polityki z czynnikami "subiektywnymi", przypadkowymi - takimi jak jakość naszych politycznych przywódców i całej wspierającej ich elity...

Lech Kaczyński: Czasem wierzę tylko w jedno - może jest to wiara zupełnie naiwna, a na pewno nie naukowa. Wierzę jednak, że czasami stan nasilenia pewnych zjawisk negatywnych osiąga taki poziom, że coś pęka. Tylko jeżeli ten system pęknie, to już na pewno nie moje pokolenie będzie z tego korzystało - o co jestem zdecydowanie zły, nie uważam tego za naturalne.

Andrzej Nowak: Zostańmy przy tym strzelistym akcie nadziei, że coś się zmieni.

Lech Kaczyński: Bywały przecież rewolucje moralne. Porównajmy Warszawę roku 1855 i 1861, to były dwa różne miasta. Pierwsze, w zapaści po wydarzeniach z lat 1846 - 1848, kiedy mieliśmy rozbisurmanionych młodzieńców, którzy jeździli do Wiednia koleją wiedeńską na pijaństwo i łajdactwo, a polskiego ruchu niepodległościowego nawet nie było. A potem odrodzenie, no i w 1863 roku wybuchło powstanie, które trwało przez półtora roku w kraju o wyjątkowo słabych warunkach do wojny partyzanckiej...

Andrzej Nowak: Wszystko będzie inaczej, to jedyna zasada, która się sprawdza przy długoterminowym prognozowaniu - inaczej niż sobie wyobrażamy.

Lech Kaczyński: Głęboko chciałbym w to wierzyć. W tej chwili życie polityczne dostarcza dosłownie z godziny na godzinę przykładów, że będzie właśnie zupełnie inaczej, niż kiedyś sobie wyobrażaliśmy."
("Mogło być inaczej" - rozmowa z Lechem Kaczyńskim, "ARCANA" nr 33, maj-czerwiec 2000, s. 185-186)


10 lat po przeprowadzeniu tej rozmowy przeczytałem w książce "Od Polski do Post-polityki. Intelektualna historia zapaści Rzeczpospolitej", że w trakcie jest przeprowadzania pracujący w pokoju obok Jarosław Kaczyński odebrał telefon z informacją o upadku koalicji AWS - UW. Kilka dni później, "polityczny emeryt", jak to wynikało z rozmowy z prof. Nowakiem - Lech Kaczyński - otrzymał nominację na stanowisko ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka. Ta nominacja i rzetelne wypełnianie nowych obowiązków, jakie spadły na ówczesnego profesora Uniwersytetu Gdańskiego, który zakładał, że "nie jego pokolenie" doczeka politycznej zmiany w Polsce, otwarła drogę do prezydentury - najpierw Warszawy, a następnie Rzeczypospolitej Polskiej.


Kolejna rozmowa dla dwumiesięcznika "ARCANA" została przeprowadzona 6 lat później w Pałacu Prezydenckim. Dotyczyła ona głównie wizji historii Lecha Kaczyńskiego i miejsca w niej Polski. Pod koniec wywiadu prof. Nowak zapytał Śp. Prezydenta również o wizję przyszłości - Polski w Europie. Lech Kaczyński odpowiedział:

"[...] Lech Kaczyński: Żeby Europa pozostała silną, musi ograniczyć szaleństwa, które się w niej plenią, a które prowadzą do wymierania Europejczyków, do ostatecznego osłabienia jej cywilizacyjnej odrębności, jej specyfiki kulturowo-historycznej i gotowości do jej obrony, i obrony wspólnych interesów europejskich na forum globalnym. Żeby radzić sobie z narastającymi od początku tego wieku wyzwaniami, zagrożeniem "gorącą" konfrontacją z wojującym Islamem, z terroryzmem, ale także "zimną", ale niemniej istotną w dalekosiężnych skutkach rywalizacją (nie tylko gospodarczą) z Chinami czy Indiami. Europa musi znów wzmocnić siłę tworzących ją państw. Nie można ich likwidować czy zastępować tworami, jakby to pani profesor Staniszkis powiedziała o strukturze "sieciowej". Silne państwa, takie właśnie jak Chiny czy Indie, będą coraz silniejsze i wcale nie będą chciały naśladować współczesnej konstrukcji europejskiej, kwestionującej siłę państw. Jeśli nie chcemy podzielić losu Rzymu z V wieku, musimy państwa europejskie wzmacniać, a nie osłabiać. Państwo polskie powinno być ważnym elementem tej europejskiej wspólnoty. Wspólnoty, która się odradza, a nie zmierza do samozagłady.

Andrzej Nowak: Zapytam na koniec jeszcze o stosunek do Rosji, w tak szeroko zarysowanej przez Pana Prezydenta perspektywie. Czy - i jak - możemy znaleźć w tej perspektywie wspólny język z Rosją?

Lech Kaczyński: Rosja jest bardzo potrzebna światu. Ale problem znalezienia z nią wspólnego języka, to jest problem Rosji, a nie nasz. Rosja po prostu musi przyjąć do wiadomości fakt, że skończył się blisko trzystuletni okres (z małymi przerwami) jej dominacji nad Polską. To jest jedyny warunek. Oczywiście, nie możemy zapomnieć o Katyniu - tego Rosja od nas wymagać nie może. Bo nie chodziło tam o jakiś wybryk garstki enkawudzistów, ale o świadomie wykonaną decyzję eliminacji znacznej części polskich elit. Ale to nie jest dzisiaj główny problem w stosunkach polsko-rosyjskich. Problem jest prosty - uznanie, że są takie dwa państwa, całkowicie od siebie niezależne, o różnych potencjałach, ale niepodległe - i dlatego gotowe z obu stron do równoprawnego traktowania.

Andrzej Nowak: Tego pozwolę sobie na koniec tej rozmowy życzyć: żeby ten fakt, ten stan rzeczy był w ostatnim dniu urzędowania Pana Prezydenta jeszcze bardziej niż dzisiaj jasny, niepodważalny i uznany, tak przez naszych wschodnich, jak i zachodnich partnerów."
("Historia stosowana" - rozmowa z Lechem Kaczyńskim, Prezydentem RP, "ARCANA", nr 70-71, lipiec-październik 2006, s. 18-19)


Ostatnia rozmowa, którą prof. Nowak przeprowadził z Śp. Lechem Kaczyńskim miała miejsce równo trzy lata później - w lipcu 2009 roku. Oto jej końcowy fragment:

"[...] Andrzej Nowak: Czy Pan Prezydent widzi możliwość dotarcia z przekazem patriotycznym, wspólnotowym do nowego pokolenia, które zdaje się oddalać coraz bardziej od poczucia wspólnoty, od rozumienia jej historyczno-kulturalnego sensu?

Lech Kaczyński: W tej chwili to jest ogromnie skomplikowane. Falowanie społecznych nastrojów jest niezwykle trudno przewidywalne. Po zaspokojeniu innych potrzeb, bardziej materialnych i indywidualnych, mam nadzieję, iż przyjdzie czas na zaspokojenie potrzeby tożsamości i znaczenia swojej wspólnoty. Staram się sprzyjać temu wszystkiemu, co w zdrowy sposób budzi takie właśnie potrzeby, Temu przecież służy dobrze Muzeum Powstania Warszawskiego, temu służy prowadzona przeze mnie polityka odznaczeniowa, hucznie obchodzone - często zapomniane dotąd - rocznice ważnych wydarzeń z naszej, zwłaszcza XX-wiecznej historii. W tej chwili mam nadzieję, że arcybiskup Kazimierz Nycz, pozwoli mi zorganizować odpowiednio wielkie obchody 25-rocznicy męczeńskiej śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. Staram się wykorzystać każdą dobrą okazję, by Polakom przypomnieć, skąd się bierze nasza wolność i nasza tożsamość.
Moim problemem nie jest to, żeby coś wymyślić, tylko to, żeby ze swoimi inicjatywami przebić się przez swoisty medialny wulkan kłamstw na temat mojej prezydentury. Mój wybór z 2005 roku został przez znaczną część dysponującej mediami elity III RP uznany za "nieprawomocny" - i tak pozostaje do dziś. Przeciw tej walce znacznej części mediów z wszystkimi niemal istotnymi aspektami polityki, jaką staram się prowadzić, nie mam innego sposobu, jak tylko próbować docierać konsekwencją swoich działań do obywateli.

Andrzej Nowak: Kropla drąży skałę... Może w końcu wydrąży. Bardzo dziękuję Panu Prezydentowi za rozmowę."
("Rozważania o prezydenturze i polityce polskiej" - ostatnia rozmowa "Arcanów" z Preydentem RP, Lechem Kaczyńskim, "ARCANA", nr 92-93, marzec-czerwiec 2010, s 343-344)


Dziwić może zachowanie delegatów "cywilizacji zachodniej", którzy kolejno odmawiali przybycia na pogrzeb Prezydenta! Dziwić może niemalże natychmiastowy powrót do języka jakiego używano przed katastrofą smoleńską. Dziwić może wiele innych faktów i wypowiedzi. Nikogo nie może natomiast dziwić, że Śp. Prezydent Lech Kaczyński użył tak mocnego stwierdzenia jak "medialny wulkan kłamstw".

Kropla drąży skałę. Kłamstwa raportu Millera zostają codziennie obnażane i piętnowane. Coraz więcej osób widzi jak wielkim człowiekiem był Lech Kaczyński. Wiele teraz zależy już tylko od nas - czy będziemy wierni jego ideałom, które wyznawał przez całe swoje życie czy też damy się zmanipulować "medialnemu wulkanowi kłamstw".

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie