środa, 6 marca 2013

Ferdynand Goetel - "Zachód i Katyń"

Tak jak wczoraj zapowiedziałem - zamieszczam dzisiaj kolejny tekst Ferdynanda Goetela, pt. "Zachód i Katyń", który został po raz pierwszy opublikowany w piśmie "Wiadomości" w 1951 roku. Uniwersalizm tego tekstu tego tekstu sprawia, że ja osobiście nie czuję 62 lat różnicy między dniem dzisiejszym, a datą jego publikacji. W miarę możliwości, bardzo proszę Drogi Czytelniku, żebyś spojrzał na ten tekst również przez pryzmat katastrofy smoleńskiej...

Zresztą, cóż będę się rozpisywał. Niech samo przemówi pióro Mistrza - Ferdynanda Goetela.
Zapraszam do lektury:

http://www.pamietamkatyn1940.pl/upload/obowiazekpamieci/goetel_w_lesie_kat.jpg

"Pamiętam dobrze opór wśród tzw. miarodajnych czynników w Warszawie, jaki musiałem pokonywać w 1943 r. wyjeżdżając do Katynia. Po powrocie stoczyłem całą walkę, by sprawę narzucić polskiemu Czerwonemu Krzyżowi. W pierwszych dniach nie chciano jeszcze uwierzyć, iż zbrodnia jest dziełem bolszewików. Później, gdy wymowa zdarzenia stawała się coraz bardziej wyraźna, zrozumiano wreszcie całą grozę zbrodni, jej znaczenie polityczne. Wstrząs moralny nie był zapewne tak silny, jakby się tego można było spodziewać. Lata okupacji oswoiły już ludzi ze zbrodnią. Szaleństwo niemieckie przyczyniło się do tego, że Katyń oszołomił tylko na krótko opinię polskiego społeczeństwa. W chwili bowiem, gdy prasa i megafony niemieckie głosiły patetycznie szczegóły o Katyniu i piętnował Rosjan, pierścień gestapowców otoczył getto warszawskie, dokonując gigantycznych zbrodni wyniszczenia zamkniętych w nim Żydów. Przeciętny warszawiak, mając na oczach dowód tego, co popełnić są w stanie Niemcy, położył i Katyń na ich karb. Ludzie przenikliwsi zdawali sobie jednak sprawę, że wymordowanie jeńców polskich w Katyniu jest dziełem Rosjan. Wszakże był to okres, w którym działała już instrukcja "Burza" [1]. Przyspieszyć klęskę Niemiec, przyczynić się do niej, zaważyć w chwili zwycięstwa - oto były cele zbyt ważne, by występować z oskarżeniem przeciw jednemu z niemieckich sprzymierzeńców.

- Ja pana rozumiem - rzekł mi pewien konspiracyjny polityk.
- Sprawa jest ważna i nawet ma znaczenie historyczne, ale taktyka nie pozwala jej podejmować dziś.

Taktyka... Myślałem nieraz o niej. Pojęcie to ma z pewnością wielkie znaczenie w działaniu politycznym. Cóż jednak stanie się, gdy zastosujemy taktykę w sprawach moralnych? Czy można usprawiedliwić wytyczenie jakiegoś 38 równoleżnika na mapie sumienia, i osądzić, że jest to strefa nieprzekraczalna? A jednak linię taką wytyczono. Próba przełamania jej przez Sikorskiego skończyła się gorzką nauczką dla nietaktownych Polaków. Rosja zerwała stosunki dyplomatyczne z Polską, Zachód przyjął ten fakt do wiadomości, wszystko razem było wstępem do opuszczenia sprawy polskiej przez Zachód. Zmieciony z powierzchni ziemi, Katyń nie przestał istnieć jako zagadnienie moralne, dziś najcięższe i wciąż domagające się rozwiązania.

Taktyka spowodowała znane już umycie rąk przez trybunał norymberski. Taktyka zmusiła i Polaków, że na procesie norymberskim przedstawili jedynie bezimienną i słabo opracowaną broszurę i nie zdobyli się na stanowczy głos protestu, choć powinni byli już wiedzieć, że na arenie politycznej niewiele mamy do wygrania. Taktyka każe w sprawie Katynia milczeć oficjalnej opinii zachodniej i po dziś dzień. Jest co prawda w Ameryce komitet do sprawy Katynia pod przewodnictwem ambasadora Bliss-Line'a, człowieka najlepszej woli, ale drzwi Departamentu Stanu są dla niego zamknięte. Znana jest historia raportu ppłk. Van Vlieta [2]. Wiemy, że raport ten zniknął w tajemniczych okolicznościach. Nie mamy żadnych wątpliwości, czyja ręka dokument usunęła. Śledztwo podobno się toczy. Należy przypuszczać, że toczyć się będzie długo, tak długo jak tego wymagać będą względy taktyczne w stosunku do całej sprawy katyńskiej. Sądzę też, że dla Polaków jest rzeczą obojętną, kto i w jakich okolicznościach sprzątnął raport Van Vlieta. Ważne jest wytoczenie sprawy, która pomimo wszystkich taktycznych starań, dojrzewa i nabiera dynamicznego ciężaru, tak jak nabierają go zbrojenia całego zachodniego świata. Słyszę nieraz głos, że wytoczenie sprawy katyńskiej zbiegnie się z trzecią wojną światową. I chyba nie będzie inaczej. Wśród licznych spraw moralnych, powodujących dziś rozdźwięk pomiędzy Rosją i Zachodem, Katyń jest sprawą osobliwego znaczenia. Sam jeden wystarcza, by wywołać i usprawiedliwić wojnę.

Dobrze więc się stało, że wyszedł drugi nakład książki o Katyniu [3]. Czytelnik polski na obczyźnie jest już podobno przesycony relacjami z czasów okupacji. Odwracając się od ubiegłych lat, zapomina jednak, że rezygnuje tym samym z całego naszego przewodu, którym nie jest 'martyrologia', lecz właśnie nie wymierzona dotąd sprawiedliwość. Nie o mesjanizm chodzi, ale o nieustępliwe, wytrwałe i twarde żądanie rozrachunku. Świadectwem tej postawy jest właśnie książka o Katyniu.

Nie ma potrzeby roztrząsać jej z punktu widzenia dokumentacji. Przytoczone w niej fakty są już dostatecznie sprawdzone i skontrolowane. W nowym wydaniu książka zawiera niepodane dotychczas ilustracje i relacje, wyjątek 'katyński' z pamiętników Churchilla oraz sprawozdanie o amerykańskim raporcie ppłk. Van Vlieta. Innowacją jest również skorowidz nazw miejscowości i nazwisk.

Ale czy w następnym wydaniu nie należałoby omówić następstw, jakie wywołała zbrodnia katyńska? Nie chodzi mi tu o zdarzenia areny polityki światowej, ale o los kilku osób związanych ze sprawą katyńską. Pierwszą z nich jest dr med. Grodzki, który razem ze mną był w Katyniu w delegacji polskiej. Według posiadanych przeze mnie informacji, za których ścisłość ręczyć nie mogę, dr Grodzki został zamordowany przez bojówkę komunistyczną w lasach pod Jabłonną, jeszcze w 1943 roku [4]. Jak się przedstawia ta sprawa? Osobą drugą jest prokurator dr Martini, który po wejściu bolszewików do Polski prowadził dochodzenie katyńskie z ramienia prokuratury polskiej. Martini, jak wiadomo, został zastrzelony. Powodem miała być zemsta uwiedzionej przez niego dziewczyny, córki kompozytora Maklakiewicza. Zabójczyni, czy też zabójców nie pociągnięto do odpowiedzialności [5]. Byłoby rzeczą ważną, gdyby sprawa Martiniego została oświetlona, chociażby w zakresie znanych nam faktów i dat. Trzecią osobą jest Iwan Kriwoziercow, najważniejszy dziś nieżyjący świadek oskarżenia. Kto miał możliwość zetknąć się z tym człowiekiem i z jego furią wewnętrzną, z jaką chciał dojść prawdy o Katyniu, jak ważny był los i życie Kriwoziercowa. Przybył on do Anglii wraz z II Korpusem. Uzyskał prawo azylu i pracował na równi z innymi w jednym z prowincjonalnych miast Anglii. Przed dwoma laty zmarł. Autentycznej wersji jego zgonu nie można ustalić. Według jednym powiesił się na baraku, według innych zamordowano go w bójce w barze publicznym. Pytam, czy znane jest orzeczenie coronera ustalające przyczyną gwałtownej śmierci? Gdzie jest mogiła Kriwoziercowa? Sądzę, że ów 'dalszy ciąg' Katynia nie powinien być zlekceważony. Stanowi on ostrzeżenie nie tylko dla ludzi związanych ze sprawą katyńską pośrednio czy bezpośrednio. Jest przestrogą dla całego świata. Jest próbą posiania lęku i zdławienia każdego człowieka, który przezwycięża zmowę milczenia i przekracza równoleżnik wykreślony przez tchórzostwo i obawę spojrzenia prawdzie w oczy. Jest i świadectwem, że ręka skrytobójcza i kierująca nią wola działa nieprzerwania.

W dziejach ludzkości było wiele zdarzeń okrutnych i haniebnych. Wyrównane nie zostały nigdy, gdyż rozrachunek pomiędzy sprawiedliwością a zbrodnią nie jest nigdy zupełny i nie ma możliwości odpłacić złoczyńcy tą samą monetą okrucieństwa. Sprawiedliwość wydaje więc wyrok, na jaki ją stać - sumienie świata, choć i świadome, że nie wszystko zostało rozliczone, kładzie krzyż na sprawie.

Tak stało się ze zbrodniarzami wojennymi Niemców. Żadnej jednak ze zbrodni niemieckich podobnie jak żadnej ze zbrodni popełnionych dawnymi czasy, świadomie nie przemilczano. I nie ma doprawdy wypadku, by cenzura, ta oficjalna i ta publiczna, popierała skrytobójcę, nie dopuszczając w ogóle do wyjaśnienia przewodu zbrodni. I tu jest 'moralne' zwycięstwo, które odniósł i odnosi ciemny zbrodniarz katyński nad całym 'oświeconym' światem zachodnim, zwycięstwo, którego my, naiwni, romantyczni Polacy, zrozumieć nie chcemy i nie możemy, gdyż wchodzi w grę cała nasza wiara w Zachód i moralną wartość jego kultury."

1. Kryptonim planu i akcji zbrojnej AK w 1944 roku, który zakładał stopniową mobilizację oddziałów i atakowanie wycofujących się wojsk niemieckich, aby przywrócić władzę państwa polskiego przed wkroczeniem Armii Czerwonej.
2. Amerykański oficer John H. Van Vliet jako jeniec wojenny został skierowany przez Niemców do Katynia w kwietniu 1943 roku; przekonany o winie władz sowieckich, napisał w tym duch raport tuż po uwolnieniu w 1945 roku, który to raport został natychmiast utajniony przez Amerykanów i najpewniej zniszczony.
3. Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów z przedmową Władysława Andersa
4. Do dzisiaj niewiele wiadomo o dr Grodzkim, w tym o okolicznościach jego śmierci.
5. Roman Martini nie został zastrzelony - mordercy posłużyli się sztyletem i kluczem instalacyjnym. Jolantę Słapiankę skazano na 15 lat więzienia za współudział w zabójstwie. Do zabójstwa przyznał się też jej narzeczony, Stanisław Lubicz-Wróblewski, który po aresztowaniu zbiegł z więzienia i wstąpił do antykomunistycznej partyzantki. Ujęty ponownie, został skazany na karę śmierci - wyrok wykonano w 1947 roku.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

11 komentarzy:

  1. Mocny fragment. Ale tak jak mówi ostatnie zdanie- "...Zrozumieć nie chcemy i nie możemy, gdyż wchodzi w grę cała nasza wiara w Zachód i moralną wartość jego kultury."

    Od zawsze uważaliśmy siebie za kraj bardziej zachodni niżby wynikało z naszego położenia, zawsze wierzyliśmy w to, że jesteśmy częścią tej Starej, Silnej, Katolickiej, Rycerskiej, Imperialnej Europy, czego wymową było na przykład powołanie takiego politycznego bękarta jak Trójkąt Weimarski. Niestety, czasy kiedy to Polska rozdawała karty na arenie Europejskiej minęły razem z zaborczym zniewoleniem, a mamy to niejako na własną prośbę. I od 1918 roku, a może i wcześniej, nasz tak ukochany Zachód nie widzi w Polsce niczego innego jak "bufora" między Rosją a Niemcami. Wasala, który, kiedy przyjdzie taka potrzeba,ugnie się pierwszy pod łapą drapieżnego rosyjskiego niedźwiedzia. Marionetki, której historią manipuluje się tak, by nikt nie wiedział jak było naprawdę, i by używać jej do własnych celów politycznych, czy przerzucania odpowiedzialności. Czy to za Katyń, czy to za, na przykład za holocaust (patrz- "polskiej obozy śmierci" jako sformułowanie będące skrótem myślowym, a formułowane przez coraz większe grono ludzi, lub publikacje pseudonaukowe dotyczące tego zagadnienia, a w żadnym miejscu nie używające słowa "Niemiec" tylko "Nazista" )

    Pozdrawiam i czekam na następne, równie ciekawe posty (L)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zjadłem słowo, należy się sprostowanie- "Polskie Obozy Śmierci" to miał być NIBY skrót myślowy, bo oczywiście nie jest to błąd językowy a celowy zabieg stylistyczny, któremu z gramatycznego punktu widzenia można przyznać pewnie i poprawność, ale pod względem wymowy i znaczenia mija się z prawdą o 180 stopni i stanowi wierutne kłamstwo godzące w Rzeczpospolitą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko w 1918 roku mieliśmy być "buforem" między Rosją i Niemcami.
      Napoleon Bonaparte dając Polsce wolność również przecież nie zrobił tego bezinteresownie.
      Prezydent Roosevelt również przewidział, że komunizm padnie za 50 lat (za większe zagrożenie dla amerykańskiego imperium uważał on angielski kolonializm), dlatego oddał nas w ręce Stalina.

      Polska jako marionetka jest dziś na rękę największym graczom i nie zanosi się na jakąkolwiek poprawę. Gdy w końcu ktoś zacznie dbać o interesy Polski, gdy zacznie je umiędzynarodawiać, jak np. przeniesienie przez Premiera Kaczyńskiego sprawy embarga na polskie mięso w Rosji na forum Unii Europejskiej zostało przez nasze "autorytety" okrzyknięte "machaniem szabelką".

      Ferdynand Goetel, jak widać z powyższego tekstu, wierzył w solidarność między narodami Europy Zachodniej i Polski, wierzył, że pomogą one w zajęciu się sprawą Zbrodni Katyńskiej. Ta wiara okazała się niestety bardzo mylna i dzisiaj również nie mamy na co liczyć, ponieważ pogląd o "końcu historii", o "pozostawieniu historii historykom" jest najbardziej dominującym w tej kwestii i dopóki ktoś nie będzie miał w tym jakiegoś zysku, dopóty nie pomoże.

      Przykład: w poprzedniej kampanii wyborczej Obama najpierw powiedział o "polskich obozach śmierci", za co nigdy oficjalnie nie przeprosił. Dzięki tym słowom zyskał uznanie i głosy mieszkających w USA Niemców. Żeby natomiast niedługo potem zdobyć głosy naszej Polonii zezwolił na odtajnienie amerykańskich dokumentów na temat Katynia. Amerykański historyk Allen Paul (autor książki "Katyń") stwierdził z brutalną szczerością, że to dokumenty trzydziestego albo jeszcze dalszego rzędu, które nawet w czasie II wojny światowej nie wniosłyby nic do tej sprawy. W świat jednak poszedł przekaz, że Obama zrobił "coś tak wielkiego i zaszczytnego" dla Polski i to na niego ma głosować Polonia.

      Pozdrawiam! (L)

      Usuń
  3. z jednej strony zachód nie ma żadnego interesu, żeby nam pomagać w tej sprawie, a z drugiej nawet dla przykładu nie chce ruskim nosa utrzeć. Zważywszy na fakt, że Rosja jest dziś słaba pokazuje jak słaba jest Europa, niestety i to cała. Proszę mnie nie zrozumieć, źle ale dziś ta słabość europy jest na rękę niektórym europejskim krają, które kosztem słabości próbują uzyskać pozycję np. Niemcy. Jest też trochę pat, bo wszyscy się szachują i ja tu widzę pewną szansę np. po sojuszu z Ukrainą mamy poważnego gracza w Europie, który na tą Europę wystarczy. na Ruskich to trochę mało, ale wtedy przybywa nam niejako z automatu turecki sojusznik. A cała reszta to już grawitacja. Przepraszam za offtop.

    pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według danych zawartych w książce "Schyłek Rosji" (która w wielu kwestiach jest już niestety nieaktualna, gdyż została opublikowana w 2007 roku) w Rosji jest co najmniej 40 mln zadeklarowanych alkoholików. Autor żartobliwie, ale jednak dość brutalnie dał do zrozumienia, że w Rosji taniej można kupić wódkę i papierosy niż w Polsce kilka plasterków średniej jakości wędliny.

      Śp. Prezydent Lech Kaczyński postawił sobie zadanie stworzenia sojuszu z Ukrainą, Gruzją, Azerbejdżanem, Kazachstanem (sojuszu energetycznego) oraz odnowić pozytywne relacje z krajami nadbałtyckimi jak Litwa, Łotwa i Estonia oraz Słowenią, Słowacją i Czechami. Pierwszy sojusz poważnie mógłby zaszachować Rosjan, a drugi wzmocnić naszą pozycję wśród krajów UE. Co z tego wyszło wszyscy widzimy.

      Dzisiaj sukcesem jest pseudo-wywalczenie przez Donalda T. pieniędzy, które po prostu się nam należą na mocy podpisanych porozumień i paktów wewnątrz Unii (swoją drogą ciekawe ile z nich od razu zwrócimy Niemcom w ramach walki ze zmianami klimatycznymi).
      Pozostaje czekać, aż ktoś znowu będzie potrzebował Polski. Być może znowu staniemy się, jak wyżej napisał Sokół, "buforem" między Rosją a Niemcami. Być może to na nas będzie trzeba przeprowadzić jakiś eksperyment polityczno-biznesowy. Nie wiem, ale wiem, że dopóki Zachód nie będzie miał żadnego zysku, dopóty nie wesprze nas ani w sprawie zbrodni katyńskiej, katastrofy smoleńskiej ani jakiejkolwiek innej.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. ja to tak sobie trochę prościej zakładam. sojusz z 2 krajami jest dużo prostszy. reszta małych i średnich kraików i tak wpadnie w naszą strefę wpływów. pamiętajmy, że Ukraina ma ćwierć miliona woja do tego ponad 50mln ludności do tego nasz potencjał i nie musimy z nikim gadać jak by jeszcze Turcja doszła to jest ogień. Turcja bardzo szybko rozwija swoją gospodarkę i trzeba z nimi gadać rynki zbytu załatwiać inwestycje. jak dla mnie to może się udać.

      pozdro

      Usuń
    3. A sojusz z Węgrami? Czy byłby po powrocie PiS do władzy, według Ciebie, możliwy i dla nas korzystny?

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. ten sojusz jest nawet nie tyle możliwy co naturalny. każdy tego typu sojusz jest korzystny, bo to umacnia w unii z resztą chyba na Rumunię w takim układzie też moglibyśmy liczyć.
      wyżej skupiłem się na gołej sile, bo w liczbach wygląda to nieźle. Razem z Ukrainą mamy więcej ludności niż Niemcy i nie tak wcale mniej niż Rosja. nawet powiem, że musi dojść do ścisłej współpracy z Ukrainą, bo u nas kryzys demograficzny, będzie problem z niektórymi sektorami gospodarki. A i Ukrainki fajne;) i w dupach im się jeszcze nie poprzewracało jak Polką. Same plusy;)

      pozdro

      Usuń
    5. *Polkom miało być a nie Polką. Późna pora już.

      pozdro

      Usuń
    6. Jeśli chodzi o Ukrainę, to jak załatwiłbyś sprawę ludobójstwa dokonanego przez UPA na polskich kresowianach, czyli temat o którym tak często pisze i mówi ks. Isakiewicz-Zalewski? Jak dla mnie ten właśnie temat całkowicie zaprzepaszcza sojusz z Ukrainą. Wiem, że są potrzeby chwili itd., ale nie możemy po raz drugi zamordować wszystkich, którzy wówczas zginęli tylko za to, że byli Polakami poprzez zapomnienie o nich i pomijanie tego tematu we wszystkich dyskusjach i debatach. Bardziej jednak skłaniałbym się ku sojuszowi Polska-Rumunia-Węgry.

      Ostatnio Bułgarzy pokazali jak powinno zachować się społeczeństwo, gdy rząd pokazuje społeczeństwu wyprostowany środkowy palec, więc może warto by wyciągnąć z tego wnioski i również pomyśleć o jakimś sojuszu?

      Pozdrawiam

      Usuń
    7. Tylko, że przeciwwagi dla Rosji i Niemiec potrzeba właśnie w tym miejscu. Strach przeciwko wielkim sąsiadom raczej powinien łączyć. Do tego mamy już na czym budować. Przecież było Euro2012 Polska-Ukraina. Do tego można się odwoływać.

      Kulturowo też dużo bliżej. Nie żebym tam od razu Ukrainę lubił, ale oni mają taki potencjał, że przy obecnej wszechogarniającej słabości w przyszłości też nam mogą zrobić kuku. Kto wie czy dziś już by nie potrafili.

      pozdro

      Usuń