niedziela, 30 września 2012

Nie budź się Polsko!


 

Oto kilka wypowiedzi ludzi zacnych, którzy z dużą dozą prawdopodobieństwa zasługują na miano autorytetów moralnych, dotyczące wczorajszego Marszu "Obudź się Polsko!":

Waldemar Pawlak (PSL):
"Nie należy marudzić, organizować demonstracji, tylko trzeba w sposób konkretny działać i współpracować, także z opozycją. (...) Z samych protestów i awantur nic dobrego nie wynika."
 "PiS zadowala się byciem głośnym opozycjonistą i nie potrafi szukać koalicjantów, nie potrafi szukać porozumienia nawet w konkretnych sprawach."

Jacek Protasiewicz (PO):
"Ta demonstracja była duża, ale na pewno nie największa. Jeśli tam była cała polska prawica, to jest jej niewiele."
"Solidarni 2010 pikietujący przed gmachem TVP uniemożliwiają ludziom wejście do studia i skomentowanie tego, co się dzieje na ulicy."

Robert Biedroń (RPP):
"Hasła, które padały na tej demonstracji sugerowały, że mamy do czynienia z jakimś kompletnym brakiem demokracji, z kompletnym wyizolowaniem opozycji. Oczywiście, mamy jako opozycja wiele problemów, ale takie budzenie demonów, te lęki i ksenofobia wychodzące na ulice, nie budują demokracji, nie tworzą klimatu do debaty i to mi się całkowicie nie podoba."
"Kiedy widzę, że budzone są demony, wykorzystywana jest frustracja ludzi, do celów politycznych i zbijany jest na tym kapitał polityczny, to coś dzieje się złego z tą opozycją."

Marek Siwiec (SLD):
"Jaka alternatywa była ludziom pokazywana w czasie tego spotkania?"
"Najbardziej szkoda mi uczciwych ludzi, którzy przyjeżdżają na tego rodzaju manifestacje z jakimś przesłaniem."

Jacek Kurski (SP):
"Wtedy w Polsce udają się olbrzymie demonstracje, kiedy mają charakter ruchów społecznych. Środowisko Radia Maryja, Solidarność - to są ruchy społeczne. Kiedy samo PiS zorganizowało demonstrację przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego, to przyszło 3 tys. ludzi."

Deja vu


Chciałbym dzisiaj krótko napisać moje przemyślenia dotyczące ostatnich wydarzeń związanych z katastrofą smoleńską, zakończonych atakiem Donalda T. na Prawo i Sprawiedliwość. Po raz kolejny okazuje się, że w Polsce nie wygrywają Ci, którzy mają rację, ale Ci, którzy mają większość i medialne wsparcie.

W 1989 roku, gdy wszyscy uważali, że władza ludowa jest słaba, a "Solidarność" silna, generał Kiszczak powiedział do swoich towarzyszy z PZPR, SB, MO et cetera: Towarzysze, nic wam nie będzie, nic się wam nie stanie, nikt was nie ruszy, będziecie bezpieczni i wasze pieniądze również, a w razie czego wezmę na siebie całą odpowiedzialność. "Solidarność" jest głupia i nie będzie w stanie odebrać wam ani przywilejów, ani emerytur.

23 lata później naśladowcą tegoż oto człowieka honoru, okazał się Donald T. mówiąc: Ewciu K., Tomaszku A. i pozostali, którzy jesteście umoczeni w sprawie katastrofy smoleńskiej nie bójcie się, bo nic wam się nie stanie, wezmę na siebie odpowiedzialność, a wy za lojalność zostaniecie nagrodzeni. Wstrętny PiS znowu gra trumnami i ma czelność zadawać pytania. Każdy się może pomylić i tak było i tym razem.

Panie Donaldzie T.! Skoro zadawanie pytań odnośnie katastrofy smoleńskiej, odnośnie związanych z nią kardynalnych błędów, zaniedbań, niedomówień jest graniem trumnami, nienawiścią, nikczemnością, rzucaniem bezpodstawnych zarzutów politycznych, to jestem ciekaw, jak czułby się Pan, gdyby okazało się, że w grobie, w którym znajduje się Pana dziadek z Wermachtu, leży tak naprawdę jakiś żołnierz Armii Krajowej albo nie daj Boże, jakiś żołnierz wyklęty? Z Pańskiego szacunku dla Wermachtu na pewno nie pozostawiłby Pan tak tej sprawy. Proszę o tym pomyśleć, zanim po raz kolejny zacznie Pan wraz z niezależnymi, ale jakże jednostronnie upolitycznionymi ekspertami pierdolić głupoty tak jak ostatnio.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie