środa, 30 stycznia 2013

Czy Polska jest jeszcze potrzebna?

 

"Z licznych swoich obserwacji wyciągnąłem wniosek, że nasi liberałowie nie są zdolni do tego, aby pozwolić komuś mieć własne odrębne zdanie i nie odpowiedzieć od razu swojemu oponentowi stekiem obelg, a nawet czymś jeszcze gorszym". Tak prawie 150 lat temu napisał w książce pt. "Idiota" Fiodor Dostojewski. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć jak się to ma do sytuacji w Rzeczpospolitej Polskiej Anno Domini 2013, bo każdy, kto chce, ten widzi, jaką mamy obecnie sytuację.

W setnym numerze dwumiesięcznika "ARCANA" trzydziestu dwóm osobom, do których należeli między innymi: Jacek Bartyzel, Sławomir Cenckiewicz, Barbara Fedyszak-Radziejowska, Marek Kornat, Elżbieta Morawiec, O. Jacek Salij, Andrzej Waśko, Wojciech Wencel, Rafał Ziemkiewicz, zadano pytanie: CZY POLSKA JEST JESZCZE POTRZEBNA?

Każda odpowiedź była inna. Każda odpowiedź powoływała się na inne wartości. Każda odpowiedź uwzględniała inne aspekty potrzeby istnienia Polski.

Niestety jestem przekonany, że gdyby dzisiaj przeprowadzono referendum, na którym kazano by odpowiedzieć na powyższe pytanie, to co najmniej jakieś 60% obywateli odpowiedziałoby NIE.

Chyba właśnie to jest istota całej obecnie toczącej się w naszym kraju polityki. To jest właśnie najważniejsze pytanie, na które każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć. Dlaczego Polska nie jest według tak wielu ludzi potrzebna? Bo tak mówią autorytety? Bo tak nie wprost dają do zrozumienia Donald T. ze swoją kliką? Bo kto otwarcie mówi o swoich uczuciach patriotycznych ten na pewno jest faszystą i współczesnym przedstawicielem Hitlerjugend jak to swego czasu o przedstawicielach ZChN pisali przedstawiciele pewnej gazety, której nazwy nie chce mi się wymieniać, ponieważ i tak wszyscy wiedzą, o jaką gazetę chodzi?

Jeżeli to pytanie zostanie zbagatelizowane, to Polsce grozi upadek i wszystkie znaki na niebie i ziemi właśnie na to wskazują. W mojej ocenie cały ten spektakl, którego aktualnie jesteśmy świadkami, o związkach partnerskich i 758 rozłamie w Platformie Obywatelskiej, o wystawieniu Anny Grodzkiej na wicemarszałka czy też raczej wicemarszałkinie Sejmu RP, o uziemionych dreamlinerach i wszystkich inny pierdołach, które doskonale zakrywają największe problemy społeczeństwa, takie jak chociażby rosnące bezrobocie i rosnące ceny, są tylko zasłoną dymną przed zbliżającymi się wielkimi krokami przyspieszonymi wyborami albo, BROŃ, PANIE BOŻE, przed wprowadzeniem jakiegoś stanu wyjątkowego czy też nawet stanu wojennego.

Na koniec pytanie do Czytelników: Kiedy w Polsce miało miejsce najwięcej balów, imprez i spotkań towarzysko-relaksacyjnych połączonych z jedzeniem, piciem, świętowaniem, ruchaniem i ciągłym popuszczeniem pasa?
Odpowiedź: Po trzecim rozbiorze Polski.
Właśnie dlatego boję się, że historia znowu zatacza koło...

PS. Nie wiem również czy pojawianie się kolejnych prawicowych pism na rynku jest dobrą inicjatywą. Żeby było jasne - publikowane w nich treści są bardzo ważne i bardzo potrzebne, jednak znowu boję się, że historia zatoczy koło. Dlaczego? Ponieważ przed wyborami parlamentarnymi w roku 1993 sytuacja była bardzo podobna. Wówczas na rynku było również kilka pism prawicowych, z tym że każda miała swoją partię, którą popierała i doszło do tego, że partie prawicowe, zdobyły łącznie prawie 30% głosów, a żadna nie weszła do Sejmu, jak m. in. Porozumienie Centrum. Mam jednak nadzieję, że moje czarnowidztwo nigdy się nie spełni.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

sobota, 19 stycznia 2013

Akt ogłoszenia Powstania Styczniowego


http://static.polskieradio.pl/files/2f7c5bbb-3363-4ed7-a0b9-fed446b31136.file
Na kilka dni przed 150 rocznicą wybuchu Powstania Styczniowego chciałbym zamieścić "Akt ogłoszenia Powstania Styczniowego".


"Nikczemny rząd najezdniczy, rozwścieklonej oporem męczonej przezeń ofiary, postanowił zadać jej cios stanowczy: porwać kilkadziesiąt tysięcy najdzielniejszych, najgorliwszych jej obrońców, oblec w nienawistny mundur moskiewski i pognać tysiące mil na wieczną nędzę i zatracenie.

Polska nie chce, nie może poddać się temu sromotnemu gwałtowi, pod karą hańby przed potomnością powinna stawić energiczny opór. Zastępy młodzieży walecznej, młodzieży poświęconej, ożywione gorącą miłością Ojczyzny, niezachwianą wiarą w sprawiedliwość i w pomoc Boga, poprzysięgły zrzucić przeklęte jarzmo lub zginąć.

Za nią więc, Narodzie Polski, za nią! [...]

Do broni więc, Narodzie Polski, Litwy i Rusi, do broni, bo godzina wspólnego wyzwolenia już wybiła, stary miecz nasz wydobyty, święty sztandar Orła, Pogoni i Archanioła rozwinięty. A teraz odzywamy się do Ciebie, Narodzie Moskiewski: tradycyjnym hasłem naszym jest wolność i braterstwo Ludów, dlatego też przebaczamy Ci nawet mord naszej Ojczyzny, nawet krew Pragi i Oszmiany, gwałty ulic Warszawy i tortury lochów Cytadeli.

Przebaczamy Ci, bo i Ty jesteś nędzny i mordowany, smutny i umęczony, trupy dzieci Twoich kołyszą się na szubienicach carskich, prorocy Twoim marzną na śniegach Sybiru. Ale jeżeli w tej stanowczej godzinie nie uczujesz w sobie zgryzoty za przeszłość, świętych pragnień dla przyszłości, jeżeli z zapasach z nami dasz poparcie tyranowi, który zabija nas, a depcze po Tobie! biada Ci, bo w obliczu Boga i świata całego przeklniemy Cię na hańbę wiecznego poddaństwa i mękę wiecznej niewoli, i wyzwiemy na straszny bój zagłady, bój ostatni europejskiej cywilizacji z dzikim barbarzyństwem Azji.


Warszawa, dnia 22 stycznia 1863"

czwartek, 10 stycznia 2013

PRL - domniemane samobójstwa cz. 1

http://wzzw.files.wordpress.com/2011/12/janek-wisniewski-2.jpg?w=720

Dawno nie zdarzyło mi się pisać 2 posty jednego dnia, ale dzisiaj chyba nie może być inaczej. Kolejny raz wziąłem do ręki książkę "Raport Rokity" wydaną w roku 2005 przez krakowskie ARCANA. Zawsze ilekroć zabieram się za czytanie tej książki, to po prostu przechodzą mnie ciarki ze względu na opisane w niej zbrodnie i morderstwa dokonane przez komunistycznych aparatczyków i zbrodniarzy, które dzisiaj, w wolnej Polsce, 24 lata po upadku komunizmu nie doczekały się potępienia, a wszyscy w nie zamieszani - sprawiedliwości. Chodzi mi oczywiście o sprawiedliwość w klasycznym i normalnym rozumieniu tego słowa, czyli uczciwe i prawe postępowanie, karanie zbrodni i nagradzanie dobrych czynów. Jeśli bowiem, wedle myślenia michnikowszczyzny, sprawiedliwość to nienawiść, to jakim niby prawem sądzono zbrodniarzy hitlerowskich?

Oto część Raportu Komisji Jana Rokity, która swego czasu znajdowała się na moim nieistniejącym już blogu. Chciałbym ją i wszystkie pozostałe jej części dedykować wszystkim posłom SLD, którzy chcieli aby rok 2013 był rokiem towarzysza Edwarda Gierka.

Śp. Krzysztof Skrzypczak
Został on dostarczony do Izby Wytrzeźwień w Poznaniu przez funkcjonariuszy MO, a następnie skrępowany pasami bezpieczeństwa, z których to miał się uwolnić i powiesić. Nie ma jakichkolwiek informacji o tym, by w przeprowadzonym postępowaniu próbowano wyjaśnić okoliczności wszystkich obrażeń znajdujących się na jego ciele , które zostały wymienione w protokole posekcyjnym. Obrażenia te bowiem nie mogły powstać przy działaniach mających na celu popełnienie samobójstwa poprzez powieszenie się. Nikt nie zbadał okoliczności ani możliwości uwolnienia się K. Skrzypczaka z pasów bezpieczeństwa. W tej sprawie dodatkowo Komisja Rokity miała do czynienia z całkowicie bezprawnym niszczeniem akt przez (nie)znanych sprawców.

Śp. Jarosław Romanowski
Miał on powiesić się w areszcie RUSW w Suwałkach. Postępowanie w sprawie tego rzekomego "powieszenia się" było kilkakrotnie wznawiane i uzupełniane dodatkowymi czynnościami śledczymi na skutek skarg matki "samobójcy". Uzupełnienia te dotyczyły wielu czynności o podstawowym dla sprawy znaczeniu, jak np. badania śladów krwi na ścianie pomieszczenia, w którym rzekomo powiesił się S. Romanowski czy też wyjaśnienia okoliczności, w jakich "samobójca" doznał obrażeń, których niewątpliwie nie miał, wchodząc do aresztu.

Śp. Jan Krawiec
On również miał powiesić się w areszcie RUSW, tyle, że w Miechowie. Prokuratorzy prowadzący postępowanie postępowanie w tej sprawie od początku "wierzyli" tylko i wyłącznie w wersje o samobójstwie. W związku z tym nikt nie wyjaśnił sprzeczności pomiędzy zeznaniami świadków, a także - co najistotniejsze - nie zrobiono zupełnie niczego dla sprawdzenia wersji mówiącej o pobiciu J. Krawca po jego zatrzymaniu, mimo że ojciec "samobójcy" podał nazwiska świadków tego pobicia. Odrzucono również prośbę ojca J. Krawca o przeprowadzenie eksperymentu, który pozwoliłby wyjaśnić, czy możliwe było przeciągnięcie koszuli zmarłego, z jakiej zrobiona była pętla, przez drobną siatkę zabezpieczającą okno. W prowadzonym postępowaniu brał udział funkcjonariusz, który był wcześniej przesłuchiwany w charakterze świadka i będący jednocześnie osobą podejrzaną, co stanowiło złamanie ówczesnego prawa PRL. Do akt całej sprawy włączono notatkę niesprawdzone, ale za to perfidnie zniesławiające rodzinę zmarłego informacje. Dodatkowo pod protokołem sekcji zwłok J. Krawca nie podpisał się ani jeden biegły, pod protokołem oględzin miejsca zdarzenia nie wszyscy, którzy brali w tej czynności udział.

Śp. Marian Klupczyński
W postępowaniu dotyczącym śmierci M. Klupczyńskiego nie wyjaśniono (bo przecież po co) wszystkich wątpliwości, dotyczących możliwości oddalenia się go z korytarza RUSW w Śremie, w którym to został umieszczony i w którym był - jak zeznał jeden ze świadków - funkcjonariuszy MO - "systematycznie obserwowany przez funkcjonariuszy pełniących służbę w dyżurce RUSW" oraz dokonania przez niego samobójstwa. Zeznania świadków - funkcjonariuszy MO - zawierają liczne sprzeczności. Co więcej, swym postępowaniem odnośnie "samobójstwa" M. Klupczyńskiego owi funkcjonariusze naruszyli przepisy zarządzeń ministra spraw wewnętrznych dotyczące zatrzymywania osób przez organa MO oraz zabezpieczenia technicznego i wyposażenia aresztów. (Nie)Uzasadnione wydaje się powierzenie dokonania ekspertyzy porównawczej pisma ręcznego oraz badań mechanoskopijnych i fizykochemicznych sznurowadeł, na których miał się powiesić M. Klupczyński, Wojewódzkiemu Urzędowi Spraw Wewnętrznych w Poznaniu, a więc urzędowi zwierzchniemu nad tym, który odpowiadał za ewentualne nieprawidłowości, których rezultatem była śmierć M. Klupczyńskiego.

Śp. Janusz Sierocki
Postępowanie w sprawie tego "samobójstwa" prowadzone było w iście niespotykanym pośpiechu, bez zebrania koniecznych, żeby nie napisać, jakichkolwiek dowodów i ich chociażby pobieżnego zbadania. Świadkowie - funkcjonariusze MO, którzy przed "samobójstwem" weszli do mieszkania J. Sierockiego zeznali, że on sam po prostu wyskoczył przez okno. Świadek, który widział natomiast wszystko z zewnątrz budynku zeznał natomiast, że "samobójca" leciał tyłem, co sugeruje wyrzucenie go przez to okno.

Śp. Grzegorz Pietrzak
Postępowanie w tej sprawie zostało bezzasadnie umorzone. Nie uwzględniono w nim bowiem wniosków dowodowych pełnomocnika pokrzywdzonego. Nie wyjaśniono ogromnych sprzeczności w zeznaniach świadków - funkcjonariuszy, co do stanu psychicznego G. Pietrzaka w ostatnich godzinach przed śmiercią. O ile funkcjonariusze przesłuchujący G. Pietrzaka podkreślali, że zachowywał się on w dniu śmierci niezwykle spokojnie, o tyle inny funkcjonariusz zeznał, że po powrocie z pierwszego przesłuchania G. Pietrzak był roztrzęsiony i panicznie przestraszony.

Niedługo opiszę następne zbrodnie PRL, w związku z którymi tak namiętnie się w mediach milczy i które pozwalają robić ze zbrodniarzy i morderców ludzi honoru oraz bohaterów.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

Lech Galicki - Desiderata polska

LAWA. Rozmowy o Polsce -  praca zbiorowa

Właśnie po raz drugi skończyłem czytać książkę pt. "LAWA. Rozmowy o Polsce" wydanej w zeszłym roku przez krakowskie ARCANA. Na samym końcu znalazł się poniekąd banalny, ale naprawdę piękny i głęboki tekst Lecha Galickiego "Desiderata polska", który dzisiaj chciałbym zamieścić :-)

"W spokoju i w chaosie pamiętaj, że jesteś z polskich korzeni. Tak stało się bez Twojego wyboru, lecz bądź dumny z takiego stanu rzeczy. Za tobą całe pokolenia rodaków Twoich. I życiorysów na tradycji polskiej fundamencie.
Nie wyrzekaj się, wiedziony na pokuszenie, swojej narodowości. To skarb żywy.

Szanuj sąsiadów Twoich i zawsze bądź jednoznaczny w patriotycznej postawie. A gdy ujrzysz agresję przy granicach Twej Ojczyzny, staraj się zrozumieć jej przyczyny, bo napastliwość może być ujarzmiona w spokojnym dialogu.

Nie szukaj gorszych wśród innych narodów. Jednak nie pozwól narodom innym kalać dobrego imienia Polski i stań w jej obronie słowem i czynem, gdy zagrożenie od głośnych w swej napastliwości przed Nią stanie. Szczególnie w przypadku wywodzenia się owej agresji wyłącznie z nienawiści do narodu Twego.

Staraj się zachować spokój wewnętrzny i jasne rozumowanie, zawsze i wszędzie.

Bądź solidarny z siostrami i braćmi Twoimi. Unikaj za wszelką cenę sporów i kłótni w domu własnym. To udręka wielka i zagrożenie przetrwania polskiej substancji, która w swej tradycji, kulturze i dziejach najwyższym jest dobrem.

Pracuj w spokoju, rozwijając swe umiejętności w radości tworzenia najlepszej przyszłości dla rodziny Twojej w Ojczyzny domu. Nie pozwól, aby nieświadomi, głośni i napastliwi uczynili z pracy Twej udrękę lub pozbawili Ciebie możliwości wytwarzania dóbr rozmaitych i otrzymywania zapłaty za kreatywny wysiłek. Poznaj motywacje takiej ich postawy. A gdy sprzeczne są z interesem twoim i mieszkańców kraju ojczyźnianego, a i dobra jego samego, staw razem z innymi solidarny opór.

Bądź rozważny w działaniach swoich i staraj się być uważnym obserwatorem wszelkich zdarzeń, a rozwijaj refleksyjność twoją i wyciągaj z pozornie błahych i przypadkowych spraw mądre wnioski.

Jesteś dzieckiem Polski od jej początku. Szanuj rodziców swoich. I siostry, i braci. Bądź szczęśliwy i dawaj szczęście innym. Także wolność - na miarę twoich możliwości. Póki żyjesz Ty i naród Twój, Ojczyzna Twa nie zginie. Tak jak mimo znojnych dla nich lat nie zginęła.

Pamiętaj o wiekach historycznej wielkości Polski. Ona jest matką Twoją. Na zawsze. Pamiętaj."

Jedni zapewne uznają powyższy tekst za pierdoły, innym się spodoba. Mnie wystarczy w zupełności, że ktoś go przeczyta i się nad nim zastanowi.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

sobota, 5 stycznia 2013

Doktor G., Niezawisłe Sądy i Stalinizm IV RP


"Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu." - tak we wczorajszym odczytaniu wyroku roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata dla słynnego doktora G. sąd skomentował działalność CBA. Panu sędziemu chyba coś się pomyliło, ponieważ rozumiem, że chciał on porównać (jeśli w ogóle cokolwiek chciał, a nie odczytał tylko tego co mu kazano) zatrzymanie człowieka, który za pieniądze decydował o życiu i śmierci swoich pacjentów do najbardziej zbrodniczego okresu ZSRR zdominowanego przez największy w historii ludzkości aparat terroru stworzony przez  towarzysza Nikołaja Jeżowa, który otrzymał pseudonim "Krwawy Karzeł".

Pokrótce postaram się przypomnieć jak wyglądała machina stworzona przez Jeżowa, która przyczyniła się do śmierci milionów niewinnych osób. NKWD najpierw starało się wybrać ofiarę. Ofiarę, która zazwyczaj zajmowała jakieś wysokie stanowisko, np. w wojsku lub administracji państwowej. Swoje ofiary Jeżow aresztował zazwyczaj w nocy. Każdy aresztowany miał przyznać się do wymyślonego przez NKWD i Stalina zarzutu (najczęściej współpracy z kapitalistami) i wskazać swoich współtowarzyszy. Jeśli tego nie zrobił wówczas rozpoczynały się tortury psychiczne, takie jak wyzwiska połączone z pluciem w twarz i groźbami. Bardzo często w sali obok puszczano nagranie z kobiecym płaczem wmawiając "badanemu", że to jego żona, a jeśli podpisze zeznania, to NKWDziści przestaną ją torturować. Najgorsze jednak w tym wszystkim były długotrwałe przesłuchania trwające 3 doby, 7 dób, bez jakiejkolwiek przerwy. Ludzie Jeżowa często się zmieniali, natomiast aresztowany siedział na taborecie bez jakiegokolwiek oparcia lub stał na środku pokoju marząc tylko i wyłącznie o tym, żeby choć na kilka minut zmrużyć oczy i choć przez kilka minut odpocząć. Większość aresztowanych traciło jakąkolwiek nadzieję już w trakcie trwania tego etapu tortur i podpisywało wszystko, co tylko podsunęli im NKWDziści.

Znajdowali się jednak i tacy, którzy wytrwali ten etap, ale wówczas czekało na nich coś niewyobrażalnie gorszego, czym były bestialskie i nieludzkie tortury fizyczne, w czasie których ludzkie zwierzęta, które były specjalnie i odpowiednio do tego wytrenowane w NKWD katowały przesłuchiwanego. Nikt nie był w stanie wytrzymać zadawanego przez nich na niewiarygodnie wiele sposobów bólu. Niemalże każdy dochodził wówczas do wniosku, że podpisanie wszystkich papierów da im wyzwolenie z tego piekła poprzez szybką śmierć i podpisywał zeznania, które pisali za nich wyspecjalizowani śledczy. Gdy już zeznania zostały podpisane tortury się kończyły, a warunki więźnia poprawiały. Rozpoczynała się faza prania mózgu, która miała za zadanie wmówienie oskarżonemu, że podpisane przez niego zeznania miały naprawdę miejsce.

Pozostała jeszcze kwestia procesu sądowego. Gdy w pewnym momencie oskarżony zaczął zmieniać zeznania, wypierać się wszystkiego co podpisał, opowiadać o tym jak był katowany psychicznie i fizycznie w trakcie śledztwa sędzia natychmiast przerywał proces i ogłaszał przerwę. W czasie tej przerwy oskarżony był szprycowany narkotykami lub ponownie katowany, a jeśli to nie pomagało - na salę wprowadzano sobowtóra.

W latach 40. machina terroru stworzona przez towarzysza Jeżowa została wyhamowana przez jego następcę - towarzysza Berię. To z inicjatywy Berii i Stalina doszło do swego czasu opisanej przeze mnie "Operacji Polskiej", ludobójstwa polskich oficerów w Katyniu etc.

Wracając jednak do rzeczywistości i wczorajszego wyroku. Zostało udowodnione wszem i wobec, że Doktor G. zostawił zaszyty w sercu pacjenta gazik czy też wacik, który spowodował śmierć tego pacjenta. BA! Doktor G. sam się do tego przyznał! Dowodem mobbingu są zeznania i skargi, które złożyli dyrekcji szpitala i prokuraturze ludzie pracujący z Doktorem G. Zdjęcia góry pieniędzy, jaką znalazło CBA nie były zrobione w jego domu, a w gabinecie. Mimo tego wszystkiego kara jaką orzekł sąd najniższej instancji w moim przekonaniu jest warta tyle samo, co pogrożenie palcem. Taki wyrok jest obrazą majestatu państwa i majestatu prawa. Poza tym nie pamiętam, kiedy po raz ostatni spotkałem się z sytuacją, w której końcowa mowa prokuratora jest mową bardziej obronną niż oskarżycielską, a uzasadnienie wyroku przez sąd bardziej szukaniem usprawiedliwienia dla winnego udowodnionego przestępstwa i relatywizacji rzeczywistości, a nawet jej zakłamania.

Na sam koniec chciałbym przytoczyć fragment rozmowy z października 2007 roku, w której to Piotr Legutko rozmawia z profesorem Andrzejem Szczeklikiem:

"Piotr Legutko: Niedawno miliony ludzi oglądały na ekranie lekarza przyjmującego łapówkę. Jedno ujęcie z ukrytej kamery, na której doktor dostaje książkę, wyjmuje z niej kopertę, liczy  wsadza do kieszeni pieniądze, daje efekt piorunujący. Czy Pana to też może wpływać na osłabienie zaufania pomiędzy lekarzem a pacjentem?
Andrzej Szczeklik: Nie jestem pewien, dlatego, że korupcja, czyli po prostu przestępcze branie pieniędzy, trwa od wielu lat w naszym kraju, iż przypuszczam, że wielu chorych akceptuje to nolens volens. A lekarz choć wie więcej niż zwykły śmiertelnik o immunologii, nie ma patentu na odporność na korupcję.

Czyli nie zobaczyli nic, co by ich zaszokowało.
Zapewne nic. Takie są fakty. Wystarczy popatrzeć na własne podwórko. Przecież kilka lat temu zamknięto za kratkami cały zarząd Małopolskiego Funduszu Zdrowia. Za tę rozprawę z korupcją nie można fałszywie oskarżać, jak to się nieraz robi, Zbigniewa Ziobry, bo jeszcze nie był wówczas ministrem sprawiedliwości. Kilka miesięcy temu za branie łapówek do aresztu trafił szef kliniki ginekologicznej i położnictwa Szpitala Uniwersyteckiego, wkrótce po nim szef kliniki neurochirurgii. Lepiej zatrzymam wyliczankę w tym miejscu. Opieka, postępowanie lekarskie, nie może zależeć od tego, czy lekarz wziął pieniądze. Jak w tych koszmarnych opowiastkach, które się słyszy od lat, "No niech leży, aż skruszeje, zrozumie, że ma przyjść z kopertą". A przecież nie mam wątpliwości, że większość lekarzy w naszym kraju wybrała zawód kierując się powołaniem, działa z pobudek szlachetnych i uczciwie.

Czy Pana zdaniem takie spektakularne akcje, pokazywane, nagłaśniane, mogą wpłynąć na zmianę sytuacji? Czy lekarz, który brał łapówki przestanie brać?
Nie wiem, czy to przeora świadomość, ale na pewno przestraszy. To nie ulega wątpliwości."

Nawet jeśli był kiedykolwiek jakiś strach przed braniem łapówki, to wczorajszy wyrok sądu dał do zrozumienia, że nie biorą tylko uczciwi frajerzy, którzy wierzą w powołanie i dlatego nigdy nie osiągną tego, co inni. Smutne? NIE! Prawdziwe.

I jeszcze jedno. Skoro działalność CBA w latach rządów PiS przypomina działalność NKWD, to dlaczego do dziś nie skazano trzech głównych zbrodniarzy tamtego systemu - Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobrę i Mariusza Kamińskiego? Bardzo żałuję, że sędzia wczoraj nie odpowiedział na to pytanie.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

czwartek, 3 stycznia 2013

Za Katyń odpowiadają Rosjanie - moja polemika z O. Jackiem Salijem

 Polski cmentarz wojenny w Katyniu / fot. J. Kucharzyk

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem wielkim sympatykiem Ojca Jacka Salija, zarówno jego tekstów teologicznych jak i filozoficznych. Póki co posiadam jego dwie książki: "Wierność i obietnica" oraz "Miłujcie nieprzyjacioły wasze". Właśnie w tej drugiej książce przeczytałem dziś Tekst wygłoszony przez O. Jacka Salija 28 września 2006 w gmachu Sejmu RP podczas Międzynarodowej Konferencji "Prawda, Pamięć, Tożsamość Katynia i Golgoty Wschodu. Chciałbym przytoczyć teraz jego, moim zdaniem, najistotniejszy fragment, a następnie przedstawić moje, bardzo krytyczne zresztą stanowisko w stosunku do niego.

"Rzecz jasna, wyrazami "Katyń", "katyński" będę się posługiwał w sensie szerokim. Obejmuję nimi wszystkich polskich oficerów, którzy zostali zamordowani w wyniku decyzji Stalina i Biura Politycznego KPZS z 5 marca 1940 roku. I od razu na samym początku trzeba podkreślić, że była to komunistyczna zbrodnia wojenna. Unikajmy przypisywania jej Rosjanom - nie tylko dlatego, że to ich rani i ogromnie utrudnia wzajemne porozumienie, ale przede wszystkim dlatego, że to naprawdę była zbrodnia komunistyczna".

Najbardziej uderzyło we mnie stwierdzenia, że była to komunistyczna zbrodnia wojenna. Bardzo mi przykro, ale moje zdanie jest całkowicie inne, ponieważ nigdy w czasie udokumentowanej historii ludzkości nie miało miejsca tego typu ludobójstwo, w którym zamordowano wszystkich oficerów wojskowych i jednocześnie najważniejszych intelektualistów danego kraju, tylko dlatego, że byli oni jego mieszkańcami i tylko dlatego że w przyszłości mogli stawić opór najbardziej pokojowo nastawionemu krajowi w dziejach ludzkości, jakim był Związek Radziecki.

Nie była to zbrodnia ani komunistyczna, ani wojenna. Była to staranie przemyślana i praktycznie bezbłędnie zorganizowana zbrodnia przeprowadzona przez ówczesne państwo rosyjskie i to ponad pół roku od zakończenia marszu sprzymierzonych wojsk hitlerowsko-stalinowskich na Warszawę, dokonana w miejscu, gdzie nie miały wówczas miejsca żadne działania wojenne. Polscy oficerowie, de facto jeńcy wojenni, zostali przetransportowani kilkaset kilometrów w bydlęcych wagonach tylko i wyłącznie po to, żeby otrzymać strzał w tył głowy oraz aby nikt za szybko nie odnalazł ich ciał.

Naprawdę nie rozumiem skąd taka logika i skąd ten sposób postrzegania zbrodni katyńskiej, jaki w tym przytoczonym fragmencie reprezentuje O. Jacek Salij. Dlaczego niby mamy nie przypisywać jej Rosjanom, którzy do dziś niczym diabeł wody święconej boją się ujawnienia jakichkolwiek dokumentów związanych z tym, co ponad 70 lat temu działo się z wyroku towarzyszów Stalina i Berii? Dlaczego O. Jacek Salij wychodzi z założenia, że wraz z upadkiem ZSRR w Rosji nie ma komunistów, a są tylko i wyłącznie Rosjanie, którym Polacy nie mogą psuć samopoczucia, których nie wolno krzywdzić? Tego naprawdę nie rozumiem.

Wszyscy wiemy, co dzieje się w świecie z usuwanie z pamięci historycznej słowa "niemiecki", gdy np. mówi się o obozach koncentracyjnych, zbrodniach II Wojny Światowej etc. Każdy coś bełkocze o nazistach i faszystach, którzy byli nacją beznarodową. Po prostu sobie byli, a teraz już ich nie ma. Takie samo stanowisko przyjmuje w moim przekonaniu O. Jacek Salij w przytoczonym cytacie. Komuniści według niego byli również nacją, której nie można identyfikować z żadnym krajem. Wszyscy doskonale wiemy, gdzie narodził się hitleryzm, gdzie narodził się komunizm. Dlaczego więc tak uparcie niektórzy unikają powiedzenia tego na głos?

Było mi naprawdę cholernie przykro czytając te słowa, ponieważ jak na początku zaznaczyłem - bardzo lubię i cenię teksty O. Jacka Salija, jego wiedzę oraz postawę. Jestem w stanie zrozumieć wiele, ponieważ postrzegam się jako osobę wierzącą, ale sorry Winnetou, można wybaczyć, ale nie można zapomnieć. Dlaczego niby kosztem własnego samopoczucia mam poprawiać humor Rosjanom? Czy nie jest powiedziane, że kto nie potrafi kochać samego siebie, ten nie jest w stanie kochać innych? Dlaczego mam odrzucać prawdę historyczną, która przez tyle lat była i dalej jest pomijana i zakłamywana?

I na sam koniec. W moim przekonaniu przez tego typu, za przeproszeniem, głupie podejście, jakie zaprezentował w tej wypowiedzi O. Jacek Salij negatywne stereotypy o Polakach i państwie polskim, jakie są powszechnie znane w świecie - ze stereotypem Polaka Antysemity oraz "polskich obozów zagłady" - tylko przybierają na sile. W okresie międzywojennym Stany Zjednoczone i wszystkie inne najpotężniejsze kraje na świecie broniły się rękami i nogami przed masowym napływem do nich Żydów. II RP ich przyjmowała i dawała obywatelstwo, a mimo to Polacy to Antysemici. Wszystkie kraje alianckie wiedziały o obozach koncentracyjnych m.in. w Oświęcimiu i wystarczyło po prostu je zbombardować lub zniszczyć w jakikolwiek inny sposób, ale przecież po co? Lepiej zrzucić winę na Polaków. A sami Polacy o nacjach, które doszczętnie zniszczyły ich kraj oraz zamordowały, okaleczyły lub na wiele lat zamknęły w więzieniach wielu niewinnych spośród nich dziś mówią o komunistach i nazistach. Naprawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć i naprawdę też nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie: co będzie następne? Za jakie kłamstwo historyczne Polacy będą przepraszać? Jakie zbrodnie, których na naszym narodzie dokonano niektórzy będą wybielać, żeby poprawić komuś samopoczucie?

Można się ze mną nie zgadzać, ale niestety tak właśnie to widzę.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

środa, 2 stycznia 2013

Alfabetyczne Podsumowanie Roku 2012

http://wpolityce.pl/site_media/media/cache/a4/c7/a4c71ddc05276af012839059f262bd77.jpg

Witam wszystkich serdecznie i gorąco w Nowym - 2013 Roku Pańskim. Żeby dobrze w niego wejść postanowiłem podsumować go tak jak zrobiłem to w zeszłym roku na moim nieistniejącym już blogu - w formie alfabetu, którego hasłem przewodnim będzie mój ulubiony cytat z książki "Homo bimbrownikus" - Świat jest zupełnie inny, niż myślą warszawscy mugole w dresikach. :-) Żeby nie było - nie mam nic do mieszkańców stolicy, z wyjątkiem lemingów oczywiście :-)

ACTA - jeden z największych sukcesów, jakie w roku 2012 odniósł Donald T., który najpierw chciał za wszelką cenę wprowadzenia jej w Polsce. Masowe protesty organizowane we wszystkich największych polskich miastach przez różnych ludzi, takich jak: kibole, przeciwnicy rządu, żulia doprowadziły do stwierdzenia Donalda T., że musimy trochę poczekać z wprowadzeniem, by ostatecznie całkowicie na fali ciągłych demonstracji wycofać się z bronionego wszelkimi możliwymi propagandowo sposobami stanowiska.

Agresywne Milczenie - nikczemna taktyka stosowana przez Jarosława Kaczyńskiego podczas afery Amber Gold. Okazało się bowiem, że milczenie Prezesa Prawa i Sprawiedliwości jest groźniejsze niż cokolwiek innego, ponieważ nie pozwala na masową produkcję tematów zastępczych. W nadchodzącym roku Sejm z pewnością podejmie prace nad specjalną ustawą, która będzie miała za zadanie przeciwdziałać tego typu przejawom nienawiści i faszyzmu.

Amber Gold - afera, której tak naprawdę nigdy nie było i w której w rzeczywistości nie został nikt poszkodowany, ponieważ tracąc kilkanaście, kilkadziesiąt tys. złotych nie można przecież stracić wszystkich oszczędności jak to powiedziała Janina Paradowska. Sądy zdały egzamin. Prokuratura zdała egzamin. Państwo zdało egzamin. A tak w ogóle SKOKi to Amber Gold PiS-u.

Bezrobocie - jeden z głównych tematów zastępczych przeciwników rządu. Niemożliwym jest bowiem, żeby mimo tak wielkich sukcesów, jakich codziennie doświadcza III RP ludzie nie mieli pracy. Na pewno to spekulanci przekupieni przez PiS, którzy mają za zadanie popsuć statystyki Donaldowi T. Jeśli jednak znajdzie się pośród 2 milionów bezrobotnych, ktoś, kto faktycznie nie może znaleźć pracy, to przecież może on sobie wyjechać za granicę, przecież Donald T. nie będzie go tu trzymał.

Buczyzm - jedna z najbardziej skrajnych i najbardziej nikczemnych odmian nowoczesnego faszyzmu, który został zapoczątkowany 01.08.2012 podczas składania przez bufetową prezydent miasta stołecznego Warszawy kwiatów pod pomnikiem powstańców warszawskich. Dyskusja medialna związana z tym wydarzeniem, w której zabrali głos najwięksi intelektualiści i największe autorytety moralne jak np. Daniel Olbrychski, Joanna Mucha nie przyniosły rozstrzygnięcia i wciąż nie wiadomo jak ukarać buczystów.

Dreamliner - najważniejsze wydarzenie ostatniego kwartału roku 2012. Samolot, który podobno został zakupiony przez LOT, którym prawdopodobnie nikt jeszcze nie leciał, ale za to kupił sobie do niego bilet. Może już niedługo posłuży on do transportu Donalda T. z Warszawy do Sopotu i z powrotem co najmniej kilka razy w tygodniu, ponieważ mieć taki samolot i nim nie latać

Ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej- działanie mające tylko i wyłącznie na celu podważenie autorytetu państwa, które po katastrofie smoleńskiej zdało egzamin, a to, że kilka ciał znajdowało się nie tam, gdzie powinno, to że w ciele Anny Walentynowicz odnaleziono kawałki nitów i zaszyto rękawiczkę etc, to przejaw skrajnej nienawiści i nikczemności, który podpala państwo polskie.

EURO 2012 - pozytywna terapia szokowa dla wszystkich Polaków, warta każdych pieniędzy, po której pozostał nam jeden z najpiękniejszych na świecie basenów, rozkopane drogi, długi, które będziemy spłacać przez następne kilkadziesiąt lat i kilkadziesiąt nowych grobów na cmentarzach po tym, jak właściciele firm budowlanych popełniali samobójstwa. Największym plusem jest to, że Polacy zarobili na imprezie więcej niż się spodziewali, ponieważ myśleli, ze wydoją od kibiców z zagranicy 800 mln zł, a udało się troszkę ponad miliard - akurat na pół nowego stadionu.

Katarzyna W. - kobieta, która oszukała całą Polskę, w tym niżej podpisanego. Okazuje się, że wystarczy zamordować swoje dziecko, co prawdopodobnie uczyniła, by móc stać się jedną z najpopularniejszych bohaterek telewizji śniadaniowych i paradować z gołą dupą na zdjęciach w tabloidach zgarniając przy okazji za to ciężkie pieniądze.

Kopacz Ewa - kobieta, człowiek, psycholog, minister zdrowia, marszałek Sejmu. Zawsze w takiej kolejności. Jedna z najbardziej brylantowych i doskonałych postaci ekipy Donalda T., a to że trochę nakłamała odnośnie katastrofy smoleńskiej i że wszelkimi możliwymi sposobami starano się bagatelizować i tuszować te kłamstwa, np. poprzez zmianę zapisu stenogramu z posiedzenia Sejmu... no cóż? Nie wolno? Przecież to marszałek Sejmu.

Leki refundowane - problem wywołany przez ludzi starszych, którym się nudzi oraz lekarzy, których niedługo trzeba będzie wziąć w kamasze. Na szczęście Państwo zdało egzamin.

Mowa nienawiści - każda wypowiedź człowieka związanego z PiS, Kościołem katolickim lub osoby, która nie zgadza się z prowadzoną przez rząd polityką. Przykłady: "Zło dobrem zwyciężaj", "Przepraszam Panie Pośle, ale wydaje mi się, że nie ma Pan racji".

Niesiołowski Stefan - obrońca kobiet i pokrzywdzonych. Z tego też powodu w czasach PRL donosił on na swoją własną narzeczoną, za co oczywiście brał pieniądze oraz użył kilku niewybrednych epitetów i gestów pod adresem Ewy Stankiewicz. Mimo wciąż traconego kontaktu z rzeczywistością jest on non stop spuszczany ze smyczy przez premiera do walki z pisowskim bydłem i psychopatą Kaczyńskim.

OLT Express - spółka lotnicza, która w ciągu kilku miesięcy zanotowała niezwykle dynamiczny rozwój i jeszcze dynamiczniejszy upadek, dla której pracował nijaki Józef Bąk, który to nigdy, ale to przenigdy nie spotkał ani Donalda T., ani jego syna Michała T.

Patriotyzm - faszyzm.

Przekręt Narodowy - od niedawna bardziej basen niż stadion, który mimo wszelkich ochów i achów przynosi milionowe straty. W związku z tym rozpoczęto sprzedaż wejściówek dla zainteresowanych, aby mogli oni wejść i zobaczyć sobie stadion od środka. Zapomniano tylko dodać, że oglądanie stadionu będzie miało miejsce na specjalnym tarasie, na którym liczba miejsc jest ograniczona, dlatego sprzedano więcej biletów.

Seryjny samobójca - osoba, o której istnieniu wiedzą wszyscy, ale nikt nie mówi o tym na głos. Dopada wszystkich, którzy mają wiedzę na temat katastrofy smoleńskiej lub wiedzę, która mogłaby zagrozić najważniejszym osobom w państwie. Działa zazwyczaj w weekend, chyba, że sprawa jest niecierpiąca zwłoki.

Trotyl - substancja, która w niektórych krajach używana jest do przedstawienia siły wybuchu bomb nuklearnych. Od niedawna wiadomo, że występuje ona w niemalże każdym przedmiocie codziennego i niecodziennego użytku począwszy od wraku TU-154M na jedzeniu, perfumach i paście do butów skończywszy. Nie stanowi ona jakiegokolwiek zagrożenia ani nie może być przyczynkiem do snucia teorii spiskowych.

Wiek emerytalny - wiek, w życiu każdego człowieka, który już niedługo będzie dla większości czymś nieosiągalnym, czego jeśli nie na 100%, to na 99% nie dożyje, wprowadzony po to, żeby mieć na starość wyższą emeryturę.

Wszystkim czytelnikom życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Oby był on lepszy niż rok 2012 i gorszy niż rok 2014! Oby Rosjanie zwrócili nam wrak TU-154M, dzięki któremu poznamy prawdę o katastrofie smoleńskiej, a Donald T. z całą swoją mafią trafili czym prędzej przed Trybunał Stanu.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie