poniedziałek, 17 lutego 2014

Między Trynkiewiczem a "Kornim"...


Coraz częściej można usłyszeć głosy, zwłaszcza wśród „naszych komentatorów, dziennikarzy, publicystów”, że główne ośrodki medialne mają coraz mniejszy wpływ na kształtowanie rzeczywistości w Polsce. Coraz częściej wiele osób powtarza, że czas „świetności” „Gazety Wyborczej”, TVN-u etc oraz pracujących tam „reporterów”, uprawiających na wszelkie możliwe sposoby szeroko pojętą propagandę, minął bezpowrotnie, czego dowodem mają być spadki w sprzedaży i oglądalności tychże mediodajni.

Te spadki są faktem, który potwierdzają kolejne dane dotyczące sprzedaży czy też oglądalności, ale mimo tych spadków mediodajnie dalej narzucają główne tematy „informacyjne”, tematy „debaty” i inne najróżniejszej maści tematy zastępcze mające na celu przykrycie tematów naprawdę istotnych.

Podczas „debaty” na temat wydłużenia wieku emerytalnego praktycznie nikt nie zająknął się na temat sprzedaży przez Skarb Państwa 7% akcji PGE.
W czasie, gdy tematem numer 1 były związku partnerskie, ekipa Donalda Tuska pracowała jednocześnie nad sprzedażą LOTOS-u… Rosjanom.
Info-afera, określona przez szefa CBA jako największa afera III RP, została „przykryta” przez odsetki z pożyczki posła PiS Adama Hofmana.

Tę listę można wydłużać w nieskończoność. Ja jednak chcę opisać przypadek szczególnie groźny: uwięzienie Krzysztofa Kokowicza ("€œKorniego”), pracownika Muzeum na Majdanku€“ nieprzypadkowo w czasie, gdy opinię publiczną ogłupiono sprawą Mariusza Trynkiewicza.

Tych, którzy nie znają sprawy informuję, że w czwartek 23 stycznia 2014 roku około godziny 12 został zabezpieczony sprzęt komputerowy oraz drukarka z działu, w którym pracuje pan Krzysztof, a on sam zaś znalazł się w Komendzie Wojewódzkiej Policji. Mimo, że jest on osobą niepełnosprawną, nie pozwolono na dostarczenie mu do komendy w dniu zatrzymania sprzętu umożliwiającego normalne funkcjonowanie, którym były baterie do aparatu słuchowego oraz ładowarka do nich. Pozwolono na to dopiero następnego dnia, gdy Pan Krzysztof miał składać zeznania w Prokuraturze.

„Korni” został aresztowany na 3 miesiące pod zarzutem działania w „zorganizowanej grupie przestępczej” a bezpośrednią przyczyną jego zatrzymania, było twierdzenie policji, że na drukarce służbowej Kokowicz wydrukował dwa plakaty, cytuję „o treści antysemickiej i nawołujące do nienawiści” (w istocie plakaty zawierały treści krytyczne wobec lewackiej grupy €œBrama Grodzka, Teatr NN).

Dlaczego aresztowano go na 3 miesiące? Z obawy sądu „przed mataczeniem”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że przepis ten wprowadzono, aby zapobiec zastraszaniu świadków, jakie mogą mieć miejsce w związku z poważnymi przestępstwami jak np. handel narkotykami, porwania, morderstwa…

Dopiero 31stycznia pozwolono, aby Krzysztof Kokowicz spotkał się ze swoim adwokatem. 31 stycznia, czyli 7 dni po jego zatrzymaniu, a wszystko dzięki odpowiednim „kruczkom prawnym”, jakie miała przygotowane w zanadrzu „niezależna” prokuratura.

Absurdalność całej sytuacji, jaka ma związek z Panem Krzysztofem najlepiej przedstawili koledzy „Korniego” związani z forum Rebelya.pl. Pozwolę sobie teraz na zacytowanie fragmentu jednego z zamieszczonych tam wpisów:
4. W rzeczywistości Krzysztof, jako długoletni pracownik Muzeum na Majdanku, przyłożył się do upamiętnienia Holocaustu być może bardziej, niż cały Teatr NN. Przygotowywał wystawy i publikacje na ten temat. Otrzymywał nagrody za zdjęcia obozu. Brał udział nawet w szkoleniu w Yad Vashem. Także hobbystycznie, np. na swoim koncie facebookowym, zamieszczał zdjęcia i informacje o muzeum.
5. Na Teatr NN można spojrzeć jako klasyczny przykład, tego, co prof. Norman Finkelstein określił jako "Holocaust Industry" czyli komercyjnego wykorzystania Zagłady. Działalność tej instytucji sprowadza się do pozyskiwania grantów i dotacji z wszelkich możliwych źródeł i wytwarzaniu w zamian miałkich intelektualnie konferencji oraz publikacji, oskarżanych nawet o plagiat. W odróżnieniu od tego Muzeum na Majdanku, dla którego od wielu lat pracuje Krzysztof, jest państwową instytucją non-profit o 70-letniej tradycji i rzetelnym dorobku naukowym.
6. W oczy rzuca się nierównoważność działań prokuratury i sądów w tej sprawie, a w sprawach dotyczących znieważania Polski i Polaków, np. zbezczeszczenia pomnika Żołnierzy Wyklętych w Lublinie. Wówczas prokuratura podjęła działanie dopiero pod naciskiem społecznym, nie doprowadzając do żadnych wyników, nie mówiąc nawet o postawieniu zarzutów sprawcom, którzy chwalili się swoim wyczynem na facebooku. Wskazuje to na działanie prokuratury "na pokaz" i odgórne zamówienie.


13 lutego sąd w Lublinie uchylił areszt Pana Krzysztofa - całkiem bezzasadnego więzienia niewinnego człowieka.

Jest rzeczą przerażającą, że tego typu praktyki są stosowane w demokratycznym kraju, który szczyci się niezależnością swoich sądów i odpolitycznieniem prokuratury. Jest rzeczą niewyobrażalną, że w majestacie państwa polskiego i majestacie prawa pozwala się na prowadzenie tego typu „praktyk”.

Czy czeka nas w przyszłości więcej tego typu „incydentów”? Biorąc pod uwagę historie, które kiedyś przez chwilę pojawiły się w mediach, można z obawą powiedzieć, że tak.

W czasach PRL, kiedy wmawiano społeczeństwu kłamstwo katyńskie każda polonijna gazeta, która napisała, że zbrodni na polskich oficerach dokonali Sowieci a nie Niemcy, była z miejsca pozywana przez sowieckie ambasady. Mimo że Sowieci nie wygrali żadnej z wytoczonych spraw, to jednak w przekazie medialnym pozostała wiadomość, że coś z wiadomościami polskiej prasy musi być nie tak, skoro zostały one zaskarżone. To, że procesy ciągnęły się bardzo długo, przez co strasznie „męczyły” te gazety to druga sprawa.

Czy nie dostrzegamy podobnych praktyk w sprawie „Korniego”? Czy nie jesteśmy świadkami podobnej sytuacji, co ze „Staruchem” – przez wielu nazywanym więźniem politycznym? Dlaczego prokuratura nie wykazuje się takim samym zaangażowaniem, np. w przypadku okładek jednego z tygodników, który porównuje polskich patriotów do bezmózgich goryli?

Dlaczego „nasi publicyści” milczą w tej sprawie? Dlaczego nie piętnują ewidentnych (delikatnie mówiąc) nadużyć ze strony prokuratury? Dlaczego wchodzą w tematy narzucane przez główne mediodajnie? Dlaczego tyle czasu zajmuje im rozmowa o Trynkiewiczu a sprawa „Korniego” jest przez nich wciąż i dalej pomijana?

Tego typu pytań można postawić jeszcze więcej, jednak nie wystarczy tylko na nie odpowiedzieć, ale znaleźć sposoby na zawarte w nich problemy; sposoby na poprawę  sytuacji w polskiej debacie na tematy ważne a nie tylko te mniej lub w ogóle nieistotne tak często lansowane przez mediodajnie…

Tomasz „Geolog”
Pozdrawiam Serdecznie!