czwartek, 10 stycznia 2013

PRL - domniemane samobójstwa cz. 1

http://wzzw.files.wordpress.com/2011/12/janek-wisniewski-2.jpg?w=720

Dawno nie zdarzyło mi się pisać 2 posty jednego dnia, ale dzisiaj chyba nie może być inaczej. Kolejny raz wziąłem do ręki książkę "Raport Rokity" wydaną w roku 2005 przez krakowskie ARCANA. Zawsze ilekroć zabieram się za czytanie tej książki, to po prostu przechodzą mnie ciarki ze względu na opisane w niej zbrodnie i morderstwa dokonane przez komunistycznych aparatczyków i zbrodniarzy, które dzisiaj, w wolnej Polsce, 24 lata po upadku komunizmu nie doczekały się potępienia, a wszyscy w nie zamieszani - sprawiedliwości. Chodzi mi oczywiście o sprawiedliwość w klasycznym i normalnym rozumieniu tego słowa, czyli uczciwe i prawe postępowanie, karanie zbrodni i nagradzanie dobrych czynów. Jeśli bowiem, wedle myślenia michnikowszczyzny, sprawiedliwość to nienawiść, to jakim niby prawem sądzono zbrodniarzy hitlerowskich?

Oto część Raportu Komisji Jana Rokity, która swego czasu znajdowała się na moim nieistniejącym już blogu. Chciałbym ją i wszystkie pozostałe jej części dedykować wszystkim posłom SLD, którzy chcieli aby rok 2013 był rokiem towarzysza Edwarda Gierka.

Śp. Krzysztof Skrzypczak
Został on dostarczony do Izby Wytrzeźwień w Poznaniu przez funkcjonariuszy MO, a następnie skrępowany pasami bezpieczeństwa, z których to miał się uwolnić i powiesić. Nie ma jakichkolwiek informacji o tym, by w przeprowadzonym postępowaniu próbowano wyjaśnić okoliczności wszystkich obrażeń znajdujących się na jego ciele , które zostały wymienione w protokole posekcyjnym. Obrażenia te bowiem nie mogły powstać przy działaniach mających na celu popełnienie samobójstwa poprzez powieszenie się. Nikt nie zbadał okoliczności ani możliwości uwolnienia się K. Skrzypczaka z pasów bezpieczeństwa. W tej sprawie dodatkowo Komisja Rokity miała do czynienia z całkowicie bezprawnym niszczeniem akt przez (nie)znanych sprawców.

Śp. Jarosław Romanowski
Miał on powiesić się w areszcie RUSW w Suwałkach. Postępowanie w sprawie tego rzekomego "powieszenia się" było kilkakrotnie wznawiane i uzupełniane dodatkowymi czynnościami śledczymi na skutek skarg matki "samobójcy". Uzupełnienia te dotyczyły wielu czynności o podstawowym dla sprawy znaczeniu, jak np. badania śladów krwi na ścianie pomieszczenia, w którym rzekomo powiesił się S. Romanowski czy też wyjaśnienia okoliczności, w jakich "samobójca" doznał obrażeń, których niewątpliwie nie miał, wchodząc do aresztu.

Śp. Jan Krawiec
On również miał powiesić się w areszcie RUSW, tyle, że w Miechowie. Prokuratorzy prowadzący postępowanie postępowanie w tej sprawie od początku "wierzyli" tylko i wyłącznie w wersje o samobójstwie. W związku z tym nikt nie wyjaśnił sprzeczności pomiędzy zeznaniami świadków, a także - co najistotniejsze - nie zrobiono zupełnie niczego dla sprawdzenia wersji mówiącej o pobiciu J. Krawca po jego zatrzymaniu, mimo że ojciec "samobójcy" podał nazwiska świadków tego pobicia. Odrzucono również prośbę ojca J. Krawca o przeprowadzenie eksperymentu, który pozwoliłby wyjaśnić, czy możliwe było przeciągnięcie koszuli zmarłego, z jakiej zrobiona była pętla, przez drobną siatkę zabezpieczającą okno. W prowadzonym postępowaniu brał udział funkcjonariusz, który był wcześniej przesłuchiwany w charakterze świadka i będący jednocześnie osobą podejrzaną, co stanowiło złamanie ówczesnego prawa PRL. Do akt całej sprawy włączono notatkę niesprawdzone, ale za to perfidnie zniesławiające rodzinę zmarłego informacje. Dodatkowo pod protokołem sekcji zwłok J. Krawca nie podpisał się ani jeden biegły, pod protokołem oględzin miejsca zdarzenia nie wszyscy, którzy brali w tej czynności udział.

Śp. Marian Klupczyński
W postępowaniu dotyczącym śmierci M. Klupczyńskiego nie wyjaśniono (bo przecież po co) wszystkich wątpliwości, dotyczących możliwości oddalenia się go z korytarza RUSW w Śremie, w którym to został umieszczony i w którym był - jak zeznał jeden ze świadków - funkcjonariuszy MO - "systematycznie obserwowany przez funkcjonariuszy pełniących służbę w dyżurce RUSW" oraz dokonania przez niego samobójstwa. Zeznania świadków - funkcjonariuszy MO - zawierają liczne sprzeczności. Co więcej, swym postępowaniem odnośnie "samobójstwa" M. Klupczyńskiego owi funkcjonariusze naruszyli przepisy zarządzeń ministra spraw wewnętrznych dotyczące zatrzymywania osób przez organa MO oraz zabezpieczenia technicznego i wyposażenia aresztów. (Nie)Uzasadnione wydaje się powierzenie dokonania ekspertyzy porównawczej pisma ręcznego oraz badań mechanoskopijnych i fizykochemicznych sznurowadeł, na których miał się powiesić M. Klupczyński, Wojewódzkiemu Urzędowi Spraw Wewnętrznych w Poznaniu, a więc urzędowi zwierzchniemu nad tym, który odpowiadał za ewentualne nieprawidłowości, których rezultatem była śmierć M. Klupczyńskiego.

Śp. Janusz Sierocki
Postępowanie w sprawie tego "samobójstwa" prowadzone było w iście niespotykanym pośpiechu, bez zebrania koniecznych, żeby nie napisać, jakichkolwiek dowodów i ich chociażby pobieżnego zbadania. Świadkowie - funkcjonariusze MO, którzy przed "samobójstwem" weszli do mieszkania J. Sierockiego zeznali, że on sam po prostu wyskoczył przez okno. Świadek, który widział natomiast wszystko z zewnątrz budynku zeznał natomiast, że "samobójca" leciał tyłem, co sugeruje wyrzucenie go przez to okno.

Śp. Grzegorz Pietrzak
Postępowanie w tej sprawie zostało bezzasadnie umorzone. Nie uwzględniono w nim bowiem wniosków dowodowych pełnomocnika pokrzywdzonego. Nie wyjaśniono ogromnych sprzeczności w zeznaniach świadków - funkcjonariuszy, co do stanu psychicznego G. Pietrzaka w ostatnich godzinach przed śmiercią. O ile funkcjonariusze przesłuchujący G. Pietrzaka podkreślali, że zachowywał się on w dniu śmierci niezwykle spokojnie, o tyle inny funkcjonariusz zeznał, że po powrocie z pierwszego przesłuchania G. Pietrzak był roztrzęsiony i panicznie przestraszony.

Niedługo opiszę następne zbrodnie PRL, w związku z którymi tak namiętnie się w mediach milczy i które pozwalają robić ze zbrodniarzy i morderców ludzi honoru oraz bohaterów.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

5 komentarzy:

  1. PRL 2 ma też bogatą i nie mniej nieprawdopodobną galerię "samobójców", z tą różnicą, że teraz wszyscy są w doskonałych humorach.

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdziwię się jak wyjdzie na jaw, że seryjny samobójca III RP, wolnej Polski, to tak naprawdę jeden z lepiej wyszkolonych agentów tamtego systemu lub po prostu jakiś jego spadkobierca, aparatczyk z nim związany.

      Różnica polega na tym, że wtedy Urban nawet nie udawał, że jest częścią tamtego systemu i że będzie go bronił za wszelką cenę. Teraz dziennikarze prezentują się jako niezależni i niepolityczni i co? Mamy tą samą propagandę jak w czasach TV Urbana.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. tych seryjnych samobójców w IIIRP jest więcej niż jeden, bo widać, że ta ręka nie zawsze tak samo sprawna.

      A co do mediów to zatoczyliśmy kółko. Być może teraz będzie śmiesznie, ale jeszcze trzeba poczekać, chociaż kuczyński już dziś nadaje się do kabaretu

      Usuń
    3. Jak kurwa w RMF usłyszałem jak się podśmiewywali z tego, że nowa telewizja PiS wystartuje 10 kwietnia i debilne komentarze do tego, że jakąż by inną datę mógł wybrać do jej otwarcia prezes Kaczyński, to centralnie szlag mnie trafił. Kuczyński, Urban i im podobni wyhodowali dobrych następców.

      Usuń
    4. ja powiem tak jak na jeden greps to nawet śmieszne, ale jak mówisz, że dalej był komentarz do tego to szkoda słów. Ale to zdanie zdradza dużo informacji, bo jeśli oni twierdzą, że tamci dziennikarze to pisowcy to tylko dlatego, że tamci to peowcy i nie wyobrażają sobie, że dziennikarz nie może być polityczny. Druga sprawa to wyraźnie widać, że Smoleńsk mają w dupie.
      Niby wszystko oczywistości, ale tu jest to niemal wprost.

      pozdro

      Usuń