
Każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie codziennie jest coraz bardziej uświadomiony jak wielkie prymitywy rządzą nami. Są oni tak przewidywalni jak kolejne odcinki "Mody na sukces" czy też kolejne książki Dana Browna. Wystarczy spojrzeć na te tępe i niewyraźne buźki ministrów, którzy muszą się tłumaczyć z kolejnych afer i przekrętów, których przecież w Tuskolandzie zostały zlikwidowane albo za które odpowiada Kaczyński i PiS. Wystarczy spojrzeć na te błędne i wręcz, chciałoby się napisać, załgane spojrzenia oraz sztuczne, wymuszone, wytrenowane uśmiechy, cyniczne miny, posłuchać cwaniackiego języka i... Zresztą po co to wszystko wymieniać. Każdy przecież widzi jak jest, tylko że niektórzy mają zbyt wiele do stracenia, żeby to przyznać, dlatego za wszelką cenę muszą bronić tej błazenady.
O tych ludzi właśnie dzisiaj mi chodzi. Kiedyś Ludwik Dorn (za Aleksandrem Sołżenicynem) nazwał ich wykształciuchami. Dzisiaj natomiast są oni nazywani lemingami i/lub pelikanami. Pojawienie się tej jakże licznej grupy w naszym społeczeństwie w mojej ocenie zachwiało, powiedziałbym, swoistą ekologią społeczną. Dlaczego?
W normalnym ludzkim świecie, a za taki uważamy Zachód, czymś normalnym, wręcz naturalnym jest przechodzenie człowieka przez wiek dziecięcy, przez wiek młodzieńczy, średni, dojrzały i na końcu przez starość. W Polsce natomiast, a zwłaszcza wśród przedstawicieli lemingów coś się zmieniło. Bez względu na wiek, niezależnie czy mamy do czynienia z osobą młodszą, czy starszą można odnieść wrażenie, że na bardzo wielu płaszczyznach życia zatrzymali się oni w rozwoju. Można wręcz powiedzieć, że istnieje jakaś luka, przerwa rozwojowa lub swego rodzaju pustka pokoleniowa między wiekiem dziecięcym a starością.
Pokolenie lemingów nie dojrzało, nie może dojrzeć i nigdy nie dojrzeje, ponieważ nie przeszło przez fazy naturalnego rozwoju, a zatrzymało się na wieku dziecięcym. Biologicznie i fizycznie lemingi wyrosły i dojrzały, jednak umysłowo, mentalnie, psychicznie wciąż są na wieku dziecięcym.
Lemingi są pokoleniem dzieci. Dzieci, które wciąż się bawią i szukają nowych zabawek. Dzieci, które nie czują odpowiedzialności ani za siebie samych, ani za rodzinę, ani za otoczenie, ani za swoje złe czy też dobre czyny. W razie czego przecież rodzice pomogą wszystko załatwić. W razie czego coś się wykombinuje. A teraz trzeba żreć, chlać, dupcyć i spać, a w między czasie zajrzeć na fejsa, obejrzeć film, pograć na najnowszym PlayStation etc.
Dlatego właśnie dzisiejszy post zatytułowałem "Piaskownica". Lemingi siedzą bowiem cały czas w takiej wielkiej, społecznej piaskownicy. Piaskownicy, którą charakteryzują prymitywne zabawy, prostackie żarciki oraz ordynarne i chamskie dowcipy. Wystarczy posłuchać trochę języka, którym się posługują, obejrzeć tak namiętnie oglądane przez nich programy telewizyjne. Wystarczy w końcu spojrzeć na tych, którzy nami rządzą - na te duże dzieci ze zmarszczkami, które kierują się prymitywnym instynktem przetrwania do następnego dnia.
Nie chciałbym tutaj kogokolwiek urazić, bo chyba każdy zna opisany przeze mnie problem i każdy spotkał się z tego typu zachowaniami i z tego typu cwaniactwem. Napisałem to, ponieważ ludzi, których zachowanie wyżej opisałem, spotkałem w znacznej ilości w niemalże wszystkim miastach w Polsce, które odwiedziłem. Nie ma znaczenia czy to Kraków, czy Warszawa, Wrocław, Poznań, czy Gdańsk. Niestety, ale wszędzie spotkałem wielu takich cwaniaków, którzy na każdym kroku starają się pokazać co to nie oni, a w rzeczywistości, gdy zacznie się sypać grunt pod nogami, to tak naprawdę nie potrafią sobie sami palcem do dupy trafić.
Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie