Gdy wczoraj wieczorem po Liturgii Wielkiego Piątku jeździłem wraz z Magdaleną po kilku parafiach, aby obejrzeć Groby Pańskie znajdujące się w kościołach przypomniał mi się żart:
W prowincjonalnym miasteczku miała miejsce powódź. Ewakuowano ludność. Wojsko puka do kaplicy:
- Proszę księdza. Nadchodzi fala powodziowa! Niech ksiądz ucieka, jeśli nie chce się utopić!
- Nigdzie nie idę! Wierzę w Bożą Opatrzność!
Po kilku godzinach ksiądz siedzi już na ostatnim piętrze plebanii. Podpływa motorówka i ratownicy wołają:
- Proszę księdza, wody ciągle przybywa! Niech ksiądz płynie z nami, bo inaczej ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę! Wierzę w Bożą Opatrzność!
Minęła kolejna godzina. Wody podeszło już tyle, że ksiądz musiał uciekać na dach plebanii. Nadleciał helikopter i ratownicy krzyczą do księdza:
- Proszę księdza, uratujemy księdza! Proszę wsiadać, bo inaczej ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę! Wierzę w Bożą Opatrzność!
Helikopter odleciał, a kilka minut później ksiądz się utopił. Stanął wówczas przed Bogiem i powiedział do Niego z wyrzutem:
- Panie Boże, no jak tak można?! Utopiłeś swojego wiernego sługę! A ja tak wierzyłem w Twoją Opatrzność...
- Głupcze! - Przerwał mu Bóg - Przecież trzy razy wysyłałem po ciebie ludzi...
Wielki Tydzień, Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Pana Naszego - Jezusa Chrystusa - zawsze skłaniają mnie do głębszej refleksji.
W komunizmie starano się wpoić człowiekowi pewien sposób myślenia - "Bóg nie istnieje! To człowiek jest bogiem". Kiedy 12 kwietnia 1961 roku sowiecki statek kosmiczny Wostok 1 z Jurijem Gagarinem na pokładzie opuszczał Ziemię, by dokonać lotu po jej orbicie media bloku wschodniego krzyczały: "Jak już tam będziesz, to przekaż nam jak wygląda Bóg i to całe jego Niebo!"
Dzisiaj w dobie komputerów, "cudów" techniki, pogoni za karierą i sukcesem oraz pieniędzy całą ludzką krzywdę próbuje się zrzucić na Boga, który wszystko widzi, a mimo to nie interweniuje. Mędrcy tego świata mówią, że gdyby tak naprawdę świat był odkupiony przez Jezusa Chrystusa, to na każdym kroku i w każdym czasie bylibyśmy świadkami tego odkupienia. Na każdym kroku wiele osób domaga się Bożej interwencji, Bożego cudu, który niczym za dotknięciem różdżki czarodziejskiej zmieni świat, zlikwiduję ludzką krzywdę i da każdemu radość, szczęście i zbawienie etc.
Nie wiem czy wiesz, mój drogi Czytelniku, ale sam Apostoł Paweł nigdy tak naprawdę nie miał pewności, że dostąpi zbawienia i bał się, że mimo głoszenia ludziom Ewangelii i Słowa Bożego, sam zostanie odrzucony i wiecznie potępiony. Czym innym jest bowiem odkupienie, którego na Krzyżu dokonał dla nas Jezus Chrystus a czym innym zbawienie, o które sami musimy zabiegać. Możemy być pewni, że jesteśmy odkupieni, ale czy będziemy zbawieni? Takiej pewności mieć nie możemy.
Do zbawienia musimy dążyć, o zbawienie musimy walczyć i to niejednokrotnie ze samym sobą. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, to fakt, uważam jednak, że ufając Bożej Opatrzności jesteśmy w stanie przezwyciężać nasze słabości i kroczyć drogą zbawienia.
To, czym naprawdę jest Boży Dar Odkupienia i Boże Wezwanie do Zbawienia, w mojej ocenie najlepiej obrazują świadectwa ludzi, którzy o Chrystusie nic nie wiedzieli i w pewnym momencie Go poznali. Miałem ogromną przyjemność spotkać kilka takich osób i przeczytać kilkadziesiąt ich świadectw i niemalże zawsze przewijają się w nich dwa charakterystyczne świadectwa:
" Zawsze myślałem(am), ze ludzie niewierzący są bardziej szlachetni od wierzących, że są bardziej umoralnieni i postępują zgodnie z własnym sumieniem, a nie według odgórnie narzuconych zasad. Sam(a) uważałem(am) za takiego najszlachetniejszego niewierzącego(ą), a dopiero teraz widzę jak bardzo byłem grzeszny i jak podle postępowałem czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy."
"Dopiero w wierze zobaczyłem(am) nie tylko to, że życie ma sens, ale jestem tak naprawdę bardzo kochany(a) i wolny(a)".
Nie są to jednorazowe wypowiedzi ludzi, którzy się nawrócili bądź "odzyskali wiarę". Tak sformułowane wypowiedzi można usłyszeć zawsze.
Święta Wielkiej Nocy uczą nas właśnie tego wszystkiego - Bożej Opatrzności, uczestnictwa w Odkupieniu Grzechów przez Śmierć Jezusa Chrystusa i dążenia do zbawienia i życia wiecznego, którego świadectwem jest Zmartwychwstanie. Życie bowiem można porównać do półprostej, która ma swój początek, ale nie ma końca. Kończąc swą wędrówkę po ziemskim świecie rozpoczynamy wieczną wędrówkę razem z Panem Bogiem, albo wieczne potępienie, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Zacząłem od komunizmu i komunizmem też zakończę. Po tym jak "upadł" w Związku Radzieckim szef NKWD Gienrich Jagoda, a jego miejsce zajął Nikołaj Jeżow, ten pierwszy powiedział przed śmiercią do protokolant:
"Powinniście zapisać w raporcie dla Jeżowa, że powiedziałem, iż Bóg musi istnieć. To całkiem proste. Od Stalina nie otrzymałem niczego jako zapłaty za moją wierną służbę. Od Boga otrzymałem najbardziej dotkliwą karę za to, że tysiące razy gwałciłem jego przykazania. Teraz popatrz, gdzie jestem i oceń sam: JEST BÓG czy GO NIE MA?"
Jeśli bowiem Boga nie ma, to jaki tak naprawdę jest sens naszego doczesnego życia?
Życzę wszystkim czytelnikom zdrowych, radosnych, spędzonych w rodzinnym gronie świąt Wielkiej Nocy. Oby Zmartwychwstanie Jezusa dało wszystkim siłę, do walki z przeciwnościami losu i ze skutkami naszej skazy, jaką jest piętno Grzechu Pierworodnego. Boża Opatrzność czuwa nad nami, nawet wtedy, gdy jej nie dostrzegamy! Chrystus odkupił nasze życie, Chrystus odkupił nasz świat! Chrystus przede wszystkim wezwał nas do zbawienia!
Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie
Jestem pod wrażeniem wspaniałego tekstu! Naprawdę.
OdpowiedzUsuńCzęsto rozpierdalają mnie argumenty ludzi, którzy piszą, że Boga nie ma, bo na świecie jest zło, przecież powinien być raj. A tak poza tym to Bóg powinien być możliwy do udowodnienia naukowo.
No to ja się wtedy zastanawiam co to za wiara jak ktoś "musi" wiedzieć? Jak wie to przecież nie ma mowy o wierze. a co do zła na świecie to przecież prosta sprawa, przecież muszą być jakieś kryteria osądzenia ludzkich wysiłków na tej ziemi.
Pozdro! Wesołych Świąt Wielkanocnych i mokrego dyngusa;)
Już to pisałem, ale się powtórzę :) jak to jest, że ludzie, którzy nie wierzą w istnienie Boga poświęcają tak dużo swojego czasu i papieru na szukanie coraz to nowych "argumentów" potwierdzających swoje naukowe "tezy"?
UsuńDzięki za miłe słowa :)
Również życzę wesołych, zdrowych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy i oby w dyngusa lali ciepłą wodą :)
Pozdrawiam
A no to wesoła sprawa, bo niby tacy intelektualiści a podstaw dowodzenia nie znają cóż... Znam takich ateuszy co to myślą, że jak się nazwą ateistami to im przez to z 15 punktów do IQ przybyło.
UsuńA co do tych wszystkich ateistów to żaden do ateizm tylko prymitywny antychrześcijanizm. Debile i tyle.
pozdro
Zgadza się.
UsuńWiele razy "dyskutowałem" z ateistami. "Dyskusja" polega na tym, że oni się drą, nie dopuszczają do słowa i używając absurdalnych argumentów starają się wmówić, że jesteś głupi, a oni oświeceni. Zawsze jednak ich pytam: Co jesteście w stanie mi zaproponować w zamian za Boga i jego obietnicę zbawienia? Siebie? Swoje mądrości? To ja dziękuję bardzo :)
Pozdrawiam